fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » PLUS SIZE INTYMNIE » Intymność Plus Size CZ. 2 – Obcy, cielesne starcie

Intymność Plus Size CZ. 2 – Obcy, cielesne starcie

Kiedy zakładałam ankietę o tym, co robimy za umownymi zamkniętymi drzwiami, towarzyszyło mi głębokie przekonanie, że kobiety plus size nie są osobnym gatunkiem. Że nie jesteśmy ani kosmitkami z cipką na czole, ani zagrożonym gatunkiem, który trzeba hołubić jak białego nosorożca.

A z drugiej strony, jak mawiał Tewje Mleczarz, wiadomo, że ciała, w których żyjemy warunkują nasze doświadczenia. Jesteśmy wszyscy, my ludzie, jednym gatunkiem, a przecież ktoś, kto nigdy nie miał kłopotów z jedzeniem, nigdy nie zrozumie tego, kto objada się napadowo. Kto, kto jak ja pół życia walczył o to, żeby się ubrać w coś lepszego niż męskie t-shirty, które swojego czasu były jedynymi ubraniami dostępnymi w większym rozmiarze nie rozumie mody i musi się jej uczyć, w przeciwieństwie do tych szczuplejszych, którzy wybór mają od zawsze.

Ciało jest soczewką skupiającą doświadczenia, a jeśli to ciało waży ponad program, to zwykle są to jednak głównie trudności. Jesteśmy sumą niepewności, poszukiwania swojego miejscu i wstydu za to, że nie pasujemy do obrazka. Nie ma możliwości, żeby tych doświadczeń nie zabierać ze sobą do łóżka.

Centrum kobiecości

Przeczytałam kiedyś bardzo mądrą rzecz, zaznaczam to, żebyście wiedziały, że to nie ja jestem taka mądra. Wpadł na to ktoś inny. Otóż przeczytałam, że sednem kobiecości nie są wcale piersi, tyłek czy cipka. Jest nim brzuch. Najbardziej wrażliwa i jednocześnie, mówię tu z głębi moich doświadczeń, najtrudniejsza do zdyscyplinowania część ciała. Na wszystko jest metoda. Można założyć push up, i na biust i na tyłek (wiecie, że takie robią, prawda?). Można, wzorem Beyonce, nosić trzy pary rajstop na raz. Buty na obcasie. Owszem, gorset zdyscyplinuje niepokorne centrum, ale w stosunku do innych możliwości, ta jest najbardziej radykalna. Nie znam nikogo, kto byłby w stanie zagorsetować się na cały dzień. Codziennie.

Brzuch jest miejscem, w którym najpierw czujemy wszystkie emocje – miłość, gniew, strach. Brzuch, który może boleć od śmiechu i może dać bezpieczną przystań nowemu życiu. To brzuch w Waszych ankietach pojawiał się najczęściej jako źródło wstydu. Wskazywany jako winowajca, źródło niepewności, a nawet hamulec awaryjny.

Byłam kiedyś na warsztatach, których najtrudniejszą częścią było ćwiczenie, w trakcie którego uczestniczki leżały na kole na podłodze i nawzajem dotykały swoich brzuchów. Gest położenia ręki na czyimś brzuchu to gest intymności absolutnej. Pozwolenie komuś, żeby złapał nas za brzuch bez obawy o to, że złapie za oponkę i okrasi to burackim komentarzem to kwintesencja zaufania. Mam tak samo. Są w mojej relacji z ciałem rzeczy, które wymagają dodatkowej pracy.

Czy seks plus size to inna, trudniejsza odmiana seksu?

O to zapytałam Was. Nie o to przecież chodzi, żebym autorytarnym tonem grzmiała z blogowej ambony o uciemiężonych grubaskach. Interesuje mnie co WY sądzicie. Jakie są WASZE doświadczenia. Jak sobie radzicie.

Na pytanie czy uważacie, że bycie plus size ma bezpośredni wpływ na życie erotyczne kobiet plus size nie ma – co za niespodzianka – jednoznacznej odpowiedzi.

Spośród śmiałków (śmiałczyń?!) 23,5% z przyjemnością podkreśla swoje bujne kształty (pytanie nie zawierało dokładnej informacji, o których kształtach mowa). Przeszło 11% respondentek (65 osób) czuje się z nadprogramowymi krągłościami super seksownie.

Przeciwwagę dla tych entuzjastycznych odpowiedzi stanowi 21,3% kobiet, które deklaruję, że świadomość mankamentów sylwetki hamuje je przed zaangażowaniem się we flirt. Hiperświadomość swojego ciała jest smutnym lejtmotywem badania. Wyłania się to z jednej, to z drugiej strony. Jest zdecydowanie czymś, co jako zbiorowość musimy przepracować. Z rozmysłem piszę, że musimy, bo tylko tak możemy uchronić przed nim kolejne kobiety. Wątpliwości rodzą się same, a ich wyrugowanie to niestety heroiczny wysiłek.

118 z 546 kobiet czuje się niewidzialne dla mężczyzn. Jest to zagadnienie warte pogłębienia i odczuwam rozczarowanie, że brak mi na tym etapie pomysłu jak to przeprowadzić. Nie mam niestety zawodowego przygotowania, które mogłoby uprawomocnić moje własne domysły.

7% wszystkich odpowiedzi to tak zwane inne. Pojawia się w nich wiele interesujących wątków – jest o wstydzie, ale też o tym, że czujecie się adorowane przez swoich partnerów. Pojawiają się też wzmianki o trudnościach technicznych, a o tych pogadamy za chwilę. Tymczasem jednak…

Porozmawiajmy o tym, co niewygodne

Jedno z pytań ankiety dotyczyło tego, co w kontekście seksualnym sprawia nam dyskomfort. Odpowiedziało na nie 606 z 609 osób, czyli więcej, niż na pytanie z poprzedniego rozdziału! Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale czy nie świadczy trochę, że co jak co, ale o tym, że nam źle to zawsze chętnie porozmawiamy? To nie jest oskarżenie, mam tak samo. Nie oceniam.

Celem pytania nie było bynajmniej potwierdzenie, że wszystko chuj – jak mawiał poeta. Zawierało też wyjście awaryjne w postaci odpowiedzi jestem zadowolona ze swoich możliwości. Bramkę tę wybrało niemałe 18% ankietowanych, czyli sztuk 109. I dużo, i mało.

Królem wśród odpowiedzi na to pytanie okazała się prawie najsmutniejsza – Nie jestem zadowolona z wyglądu mojego ciała. Korona warta jest 36% czyli 218 respondentek. Smutniejsza od niej była tylko jedna odpowiedź, dotycząca gównianego zachowania partnera/partnerki, czyli czynienie nieprzyjemnych uwag na temat naszego wyglądu. Doświadcza tego 4,5%. 27 kobiet ma za partnerów, z całym szacunkiem, buców. Nie umiem tego inaczej nazwać, bo jak można robić coś takiego osobie, z którą się kocha i z którą się funkcjonuje w związku? Nie rozumiem. I wiecie co? Chyba nie chcę zrozumieć. Mam nadzieję, moje ukochane Syreny, które tego doświadczacie, że znajdziecie w sobie siłę, żeby albo wychować, albo zostawić ludzi, którzy tak z Wami postępują.

Były też dwie opcje dotyczące realnych fizycznych możliwości ciał cięższych, niż przewiduje BMI. Brak kondycji i brak zwinności/elastyczności (odpowiednio 13,7% oraz 20,6%) wiążą się z kolejnym rozdziałem, ale póki co – należy się ich spodziewać. Umówmy się, biorąc pod uwagę ogromną rozpiętość wiekową uczetniczek badania raczej oczywistym było, że takie odpowiedzi się pojawią. Umówmy się, mimo dosyć aktywnego trybu życia żadna ze mnie gazela, szpagat został we wspomnineniach pod hasłem do opowiedzenia wnukom, a nogi za głowę nie umiałam założyć nigdy. Jestem pewna, że jest wśród Was bardzo duża grupa, która ma całkiem podobnie. Czy uważam to za ograniczenie? Hm. Nie wydaje mi się, żeby życiowe szczęście warunkowała umiejętność odtworzenia dziesięciu losowo wybranych obrazków z Kamasutry. Just sayin’.

Granica ograniczeń

Do tej pory było mało optymistycznie, powiedzmy to sobie uczciciwie. Pozwólcie jednak, że zanim wyjmiemy chusteczki i zaczniemy płakać nad swoim losem, zajrzyjmy w wyniki jeszcze jednego pytania. Jest ono bezpośrednio związane z poprzednim i dotyczy naszych odczuć w zakresie ograniczeń repertuaru, wymuszonych nadwagą.

I teraz uwaga, no nie będę powtarzać: aż 43,5% odpisało, że pomimo bycia plus size, nie odczuwa żadnych ograniczeń. Spośród 596 osób, 259 wybrało tę bramkę. Wcale nieźle!

Kolejną pod względem popularności odpowiedzią była ta dotycząca niedostępności wielu pozycji z uwagi na przyczyny techniczne – 35,1% czyli 209 osób. Ten wynik jest dosyć zrozumiały. Lata ciężkiej pracy Cosmopolitan zagnieździły w nazych głowach przekonanie, że każde zbliżenie powinno odbywać sie w co najmniej pięciu pozycjach i najlepiej trzech różnych pomieszczeniach. I to jest jeden z aspektów, które warto wziąc pod uwagę odbywając refleksję nad tymi wynikami. Drugim, istotnym, jest pewna szczerośc, na którą w tym miejscu powinnyśmy się zdobyć. Skoro walczymy o akceptację dla siebie, musimy się nią wykazać wobec naszych partnerów. Podrzucenie stukilogramowej partnerki to nie jest kaszka z mleczkiem i taka umiejętność lub jej brak nie świadczą w żaden sposób o męskości. Wiem, że o tym wiecie, ale czuję się w obowiązku stanąć tu na chwilę po stronie panów.

O seksie, a już o seksie plus size w szczegole, rozmawia się u nas bardzo mało. Publiczne dyskusje są tak sporadyczne, że wcale nie dziwi mnie, że aż 14,8% respondentek odpowiedziało, że nie do końca wie, co zrobić ze swoim ciałem w kontekście seksualnym. Uczymy się seksu z pornografii, a powiedzmy to sobie szczerze – nie wiem jak u Was – ale u mnie życie wygląda inaczej. Wraca tutaj temat reprezentacji kobiet o naszym typie sylwetki w tym obszarze. Uczymy oko, że brzuch (a często i piersi!) nie porusza się i nie przemieszcza, że skrzyżowane nad głową nogi to must have i że ciało zawsze przyjmuje idealny kąt. Niby wiemy, że w życiu tak nie jest, ale krępujemy się tego, że tu nam dynda, a gdzie indziej trzeba przearanżować ułożenie piersi i brzucha dla zwykłej wygody. Nic bardziej ludzkiego!

6,7%, 40 osób spośród grona respondentek uważa, że mało która pozycja jest osiągalna przy ich masie ciała. Część to z pewnością osoby, których ograniczenia mają pochodzenie zdrowotne, ale jestem przekonana, że są wśród nich osoby, które szukają dla siebie inspiracji w niewłaściwych miejscach. Patrz wyżej.

posłowie

Na postawie wykorzystanych dzisiaj pytań możnaby uznac moją próbę udowodnienia, że seks plus size ma się dobrze, za kompletne fiasko. Jeśli odniosłyście takie wrażenie, to wiedzcie, że tak nie jest.

Przed nami część, w której dowiecie się o sobie kilku miłych rzeczy oraz tego, że seks plus size żyje i ma się świetnie. Oczywiście daleka jestm od wstawiania Wam kitu w postaci lukrowanego obrazka i wciskania go Wam jako jedyną słuszną prawdę. Kilka procent z nas przechodzi w swoim życiu przez poważne trudności i nie uważam, że powinna czuć się gorzej tylko dlatego, że w tym właśnie momencie bardziej myśli o swoim zdrowiu niż o seksie. Życie to nie tylko cukierki i są takie momenty, w którym trzeba sobie zreogranizować priorytety.

Mam nadzieję, że niezależnie od tego które odpowiedzi dotyczą Was osobiście, nie uznacie wyników badania za dogmat. Marzy mi się, żeby ta ankieta stała się przyczynkiem do szerszej dyskusji i refleksji nad seksem plus size. To raczej takie światełko, które sygnalizuje, że jesteśmy, żyjemy i erotyka jest integralną częścią życia Syren Lądowych.

Marzę, że będziemy o tym rozmawiać i wymieniać się spostrzeżeniami, aż wszyscy uświadomią sobie, że jest to temat zupełnie normalny, żadne tabu czy obrzydliwość.

Jeśli jest jakiś aspekt seksu plus size, który chciałybyście przekazać mi do zbadania jako zadanie specjalne – śmiało! Możecie tu w komentarzu, przez wiadomośc prywatną na fb lub mailem na halo@galantalala.pl – Odczarujmy ten temat razem!

 

Poprzednia część cyklu:

INTYMNOŚĆ PLUS SIZE – KILKA SŁÓW (STRON!) WPROWADZENIA – Tutaj

 

 

* będzie chyba na mniejscu słowo wyjaśnienia na temat dziwacznych tytułów tej serii. Bykl Intymność Plus Size powstaje dla Was i bardzo chciałabym, żeby dotarł do jak najwięskzej liczby Syren Lądowych. Moje wpisy docierają do większości z Was przez facebooka, który ma swoje zasady dotyczące tego o czym można rozmawiać, a o czym nie. O seksie, na ten przykład, nie można. Wybaczcie więc te stylistyczne wygibasy i podawajcie dalej. Warto.

2 komentarze do “Intymność Plus Size CZ. 2 – Obcy, cielesne starcie18 min. czytania

  1. Wewnętrznie ściśnięta

    Droga Autorko,
    czytam Cię od jakiegoś czasu, ale komentuję po raz pierwszy. Nie brałam, niestety udziału w ankiecie, ale podejrzewam, że znajdzie się kilka osób, które myślą podobnie jak ja. Moim problemem jeśli chodzi o seks jest okropne uczucie, że grubi ludzie nie powinni w ogóle myśleć o jakiejkolwiek formie fizycznej bliskości z drugim człowiekiem. Zawsze mam wrażenie, że jeśli powiedziałabym komuś “normalnemu” co mnie podnieca (albo że w ogóle coś podnieca) to w głowie nieszczęsnego słuchacza pojawiłyby się tak traumatyczne obrazy i skojarzenia, że skrzywdziłabym go na całe życie. I nie chodzi tu bynajmniej o jakieś wynaturzone zachowania seksualne, ale o zwykłe, ludzkie sprawy. Wydaje mi się, że ludzie w moim otoczeniu ze względu na mój rozmiar postrzegają mnie jako osobę całkowicie aseksualną, niezdolną i nieupoważnioną do posiadania jakichkolwiek potrzeb cielesnych (oprócz jedzenia ma się rozumieć), a nawet jeśli już ośmieliłabym się jednak nie być aseksualna, to byłoby to wysoce niestosowne i żenujące. Często przyłapuję się na tym, że to uczucie jest we mnie tak silne, że nawet sama siebie karcę za tzw. “kosmate myśli”. Oczywiście ściśle łączy się to z wewnętrznym przeświadczeniem o byciu niewidzialnym dla mężczyzn i kompletnym brakiem umiejętności nawet zwykłej rozmowy z nimi. Sama siebie paraliżuję i ściskam wewnętrznie.
    Na szczęście tutaj przechodzimy do tej bardziej optymistycznej części- dzięki takim miejscom jak Twój blog po raz pierwszy właściwie mogłam zaobserwować, że grube dziewczyny też mogą być ładne, zadbane i kochane. I że mogą uprawiać seks bez tego wewnętrznego przeświadczenia, że im niewolno. Nie wyobrażasz sobie, droga Autorko, jakiej ulgi doświadczam od czasu do czasu “wpadając” w Twoich wpisach na swoje własne myśli. Dzięki dziewczynom takim jak Ty czuję się mniej kosmitą. Może dzięki takim blogom w końcu uda mi się pozbyć mojego wewnętrznego potwora.
    Pozdrawiam i dziękuję!

    1. Droga moja! Dziękuję Ci za ten komentarz. To właśnie dla Ciebie powstaje ten cykl.
      Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie siłę, żeby zmienić to w sobie, pozbyć się tego ściśnięcia. Gorąco Ci kibicuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.