Pasuje jak świni siodło. Jak kwiatek do kożucha. Jak pięść do nosa. Na pewno macie w swoim otoczeniu osobę, o której myślicie tak za każdym razem, kiedy się wystroi. Taką, która do żółtej bluzki założy różową spódnicę, a glany pasują jej do wszystkiego.
Ja jestem tą osobą.
Uwielbiam kontrasty
Koronki z grubym swetrem, skarpetki do szpilek, plecak do letniej sukienki. Moda w XXI wieku mocno ewoluowała. Nie ubieramy się już po kolor, nie dopasowujemy paska do torebki. Chyba, że zamierzenie celujemy w retro. Wszystkie chwyty dozwolone.
Bardzo to pasuje do mojej osobowości. Jestem wstydiwym lwem salonowym, refleksyjnym krzykaczem i cholerycznym melancholikiem. Lubię oglądać wszystkie fasetki rzeczywistości. Zawsze mówię ale z drugiej strony. Świat nie jest tylko biały. Ani wyłącznie czarny.
Co można zrobić z dresową sukienką?
Wszystko! I to jest jedyna słuszna odpowiedź na tak postawione pytanie.
Tressa od Innej Ty daje duże możliwości. Mało mam w szafie ubrań tak wszechstronnych jak ta sukienka.
Przyznam szczerze, że przy pierwszym podejściu mój wzrok prześlizgnął się po niej, nie zatrzymując na dużej. Przymierzyłam ją na prośbę szefowej marki, Joasi, i dopiero wtedy zmieniłam o niej zdanie. Krój jest niby prosty (celowo piszę ‘niby’, bo każdy, kto chociaż trochę zna się na ciuchach wie, że proste kroje to te najbardziej wyzywające). Ot, sukienka z dzianiny – ale przyglądając się zdjęciom zwróćcie proszę uwagę, jak zabieg ze ściągniętym pod biustem tunelem fantastycznie modeluje sylwetkę.
Wiecie dobrze, że daleko mi do obsesji na punkcie ukrywania tak zwanych mankamentów sylwetki, ale! dobre modelowanie zawsze spoko. Marszczenie nie jest nachalne, co szczególnie cenię. Trochę podkreśli talię, a trochę zasłoni brzuch. Tak w sam raz.
I to jest BARDZO super, albowiem nie lubię oversajzów. To znaczy lubię, ale raczej z umiarem. Bardzo. Dużym. Umiarem.
To tutaj muszę powiedzieć, że Innej Ty należą się propsy za to, że w zapowiadanych kolekcjach odchodzi od worków, których kiedyś w ofercie firmy było bez liku. Bardzo, bardzo dobra decyzja, dziewczyny!
Przyszło nowe
Sukienka Tressa to moim zdaniem symbol zmian na plus, które zaszły w marce Inna Ty w ciągu ostatniego roku. Pierwszą sukienkę z tym logo kupiłam rok temu i byłam nią odrobinę rozczarowana. Zakresowa rozmiarówka oznacza ni mniej, ni więcej to, że zawsze znajdzie się ten ktoś, kto wpadnie w dziurę pomiędzy rozmiarami. Ja wpadłam. Moja wersja sukienki Merry (zielony welur) pozostawiała nieco do życzenia. Tutaj – stwierdzam z niekłamaną przyjemnością – nie ma się do czego przyczepić.
Na wyróżnienie, obok jakości odszycia, zasługuje dzianina, z której uszyta jest Tressa. Wysokiej jakości, gęsty materiał, idealny na tę porę roku podany mamy tu w oszałamiająco nasyconym kolorze.
No, to wróćmy do pytania co z można zrobić z taką sukienką.
Zniewolona moda plus size
Widzicie, mam świadomość, że w nas, kobietach, szczegolnie kobietach plus szie pokutuje przekonanie, że powinnyśmy być hiperpoprawne. Zawsze na ostatni guzik, zawsze zgodnie z regułami ustalonymi przez… no w sumie to nie wiemy przez kogo.
Oczywiście, istnieją w życiu sytuacje, w których dress code jej niezbędny – na cudzy ślub nie zakładamy białych sukienek, na rozmowę o pracę przezroczystego koronkowego body, a na pogrzeb kanarkowych sztruksów. Nie ma w tym nic złego. Nie ma też nic złego, by poa tym konwenansem bawić się modą do woli.
Dosyć sportową sukienkę zestawiłam ze sztucznofutrzanym bolerkiem. Tego typu narzutki to fason, którego domyślnie unikam, gdyż – poza futrzanymi – nie ma dobrze wyglądających bolerek. Mam – tak samo jak Wy! – nieprzebrana ilość zdjęć z różnych okoliczności, kiedy to próbowałam się ratować bolerkami. Wymiotuje do środka na samą myśl, że sobie to kiedyś robiłam. Nie zamierzam Wam, oczywiście, pisać, że to niedopuszczalna modowa gafa. Bynajmniej. Moda jest po to, żeby się nią zabawiać. Jednakowoż jeśli chodzi o mnie: etola – tak. Bolerko – nie.
Ta skórka z pluszowego misia dojrzewała w mojej szafie od dłuższego czasu. Nosiłam ją raczej wyłącznie do pinupowych stylizacji, bo poza takimi imprezami sądziłam, że to jednak obciach. Potem poznałam Sophie Kuchynski i zaakceptowałam, że obciach to moje drugie imię.
Poza tym w bieżącym sezonie każda szanująca się marka produkująca okrycia wierzchnie ma w ofercie futerko. Kropka.
Kolejną kontrę totalną w tej stylizacji stanowią buty i biżuteria. Ciężkie buty na wygodnym obcasie oraz misterna, ręcznie robiona biżuteria to moja miłość. ZAWSZE pasują do siebie.
Bardzo lubię jednokolorowe nogi. Rajstopy pod kolor butów sprawiają, że każda noga wygląda na dłuższą. Owszem, jeśli zdecydujemy się na intensywny kolor to naturalne, że zaakcentujemy nogę. Ni ekażdy musi się z ty czuć dobrze, ale zanim spiszecie ten pomysł na straty to zróbcie takie ćwiczenie – idźcie przed lustro i sprawdźcie, czy faktycznie macie takie słabe nogi, jak się Wam wydaje. ZAWSZE uważałam, że mam krótkie i krzywe kacze łapki. Na szczęście trafiłam na kogoś, kto mnie postawił przed lustrem obok mojej super wylaszczonej przyjaciółki i pokazał mi palcem, że moje nogi też mają dwa metry. To ubranie decyduje, jak wyglądają. Ubranie, czyli poniekąd Wy. Łapiecie?
Schodzimy w dół spiralą incepcji kontrastów – uwielbiam ten naszyjnik! Nie tylko dlatego, że jest to niepowtarzalne precjozum ręcznie wykonane przez moją najmłodszą siostrę (robi takie cuda na zamówienie, w razie potrzeby służę kontaktem). Żuk i kwiatki, w jednym naszyjniku. Czy to nie jest absolutnie genialne? Nie że motylek czy coś. Żuk. Opalizujący na zielono i złoto żuk.
U-wiel-biam.
Malowana Lala
Na koniec wisienka – graficzne oko zestawione po 1) z dresówką, po 2) z miękką fakturą futerka. Marzyłam o takim, odkąd zobaczyłam je pierwszy raz w internecie. Trochę vintage, a trochę modern. Nie wiadomo co bardziej. Do tego ponadczasowa czerwona szminka i blade lico bez konturowane, jak nakazuje szkoła makijażu retro.
Klimat tej stylizacji przywodzi mi na myśl Królewnę Śnieżkę, która właśnie wyszła z dyskoteki w remizie. Niezbyt serio, przyznaję. Ale czy nie to chodzi? Chcę Wam przez to powiedzieć, że ubrania są dla nas, nie na odwrót. Granice mody, a niech tam, popłynę – granice stylu! leżą dalej, niż nam się zdaje, a za ich przekraczanie nie grozi żadna kara. Nie trzeba nawet paszportu, wystarczy trochę chęci!
_________________________
Sukienka – Tressa, Inna Ty
Futerko – antyczne, Ptak Moda
Naszyjnik – Haft Punk
Buty – Stradivarius
Rajstopy – Plus Size, microfibra 60 den, Gabriella*
Paznokcie – Pool Party, Gelaze by China Glaze
* – Ogłoszenie parafialne: TE RAJSTOPY SĄ OBŁĘDNE! Znalazłam godnego następcę Spanxów, które na Zalando stoją po 140zł, a których nie ma już w TK Maxxie. Oficjalnnie przyznaję im Znak Jakości Galantej Lali. To są jedyne (oprócz Spanxów) rajstopy, o których na cały dzień zapomniałam, że je mam na sobie. Nic się nie roluje, nie zwija, nie zjeżdża.
Mistrzostwo.
Wyglądasz jak chodzący wykrzyknik. Trochę jak postać z Almodovara.
Też uważam, że od Dobrego Gustu ważniejsze jest to, żeby mieć ze swoimi ubraniami ubaw. Ludzie, którzy maniacko dopasowują buty do torebki i zawsze, ale to zawsze mają paznokcie pokryte nobliwym beżoróżem, zaś w uchu dyskretną perełkę wydają mi się tacy – zniewoleni.
“Chodzący wykrzyknik”! ❤ to piękne, pożyczam!
Możliwości mamy coraz większe, głupio by było z nich nie korzystać 😉
Wyglądasz pięknie – sukienka świetnie na Tobie leży, chociaż u mnie takie odcięcie wywołałoby chyba wrażenie ciąży. Ale fakt, że dwie kobiety są grube, nie oznacza, że mają takie same kształty i że dobrze im w tym samym.
Niemniej inne ciuchy ze sklepu wyglądają ciekawie.
Biżuterię zapisałam, a rajstopy będę musiała wypróbować, bo mają więcej kolorów niż Lida.
Kurczę, rzadko komentuję, ale wyglądasz tu jak milion dolców i kredyt we frankach. Kocham Cię, dziewczyno. <3
Wygladasz fantastycznie! I tak na przekór wszystkim “regułom”: ten kolor! Ta – gasp!-krótka sukienka!
Piękne.
Czuć swobodę. To mi się podoba. Dwa zasadnicze pytania:
1. Gdzie fioletowa sukienka? ( na prawdę tylko mnie zauroczyła?)
2. Kto robił zdjęcia? ( nie znalazłam info).
Pozdrawiam z Gdańska.
Rekin.
Rekinie!
Specjalnie się wystroiłam w tę fioletową do pracy! Czeka w szafie, aż wrócisz. Bardzo mi się spodobała ta forma.
Zdjęcia robiła moja siostra, ta od naszyjnika z żukiem. Za plener posłużyło nam najbardziej żydowskie miejsce w Radomsku, do dzisiaj nazywany Jatkami dawny targ mięsny.
Połączenie kiecki i butków jest tak zadzierżyście zalotne… Cudo.
A na stronę kieckową zajrzę, bo mnie zauroczył krój. Sprawdzę, czy mają mocniej dekoltowane (chowam nogi poprzez wystawianie dekoltu – do pokazywania nóg muszę dorosnąć).
Kiecka super.Niestety, mnie osobiście taka długość nie pasuje.Po pierwsze nie ten wiek, po drugie nie te nogi.Ubolewam nad taką długością większości kiecek XXXL i więcej.
super wyglądasz, mega pozytywnie i radośnie, na przekór szarości za oknem!
To jest tak boskie pod każdym względem, że nie wiem, od czego zacząć. Czy ja mogę się zapisać do twojego klubu kontrastów i obciachów i w ogóle? 🙂 Skręcam się z zachwytu, chcę ten naszyjnik, chcę różowe futerko… zaraz, zaraz. Ja MAM różowe futerko i nie zawaham się go użyć!
Pięknie wyglądasz, kolorowy, barwny ptak w szarej rzeczywistości. A z tymi nogami 100% racji, ja też zawsze uważałam, że mam serdle (zgrabne, ale serdle), aż w końcu uwierzylam, że ja też mogę mieć w swoim ciele coś ładnego 🙂 w ogóle dziękuję za twojego bloga, najlepszy ze wszystkich Plus Pozytywnych jakie znam.
Zdjęcia, czerwień sukienki i Twoja bijąca radość wyrwały mnie z głębokiej dziury melancholii!!! Dzięki!!!
Nawet nie wiesz, jak miło to czytać!
❤
Mam prośbę o rajstopy – Rajstopy – Plus Size, microfibra 60 den, Gabriella
Właśnie szukam czego nierolującego się na 46 konfekcyjne i 180cm
Tak patrzę na ich tabelkę i nie wiem czy brać 5 czy 8?
Jakiś nosisz rozmiar?