fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » fatfacts » Ciałopozytywna Masa Krytyczna czyli #TheRealCatwalkPolska

Ciałopozytywna Masa Krytyczna czyli #TheRealCatwalkPolska

Będąc w social mediach w ciągu ostatni dwóch dni nie mogłyście przeoczyć informacji o #TheRealCatwalk w Polsce. Piszę to z dużą dozą pewności, bo mm wrażenie, że nasze zdjęcia obiegły już cały polski internet i wzbudziły emocje w każdym jego zakątku.
Jak to było BYĆ TAM? Specjalnie dla Was, moje Syreny Lądowe, kilka słów z oka cyklonu.

Masa x Siła

Muszę się przyznać, że chociaż publiczne pokazywanie się w bieliźnie / kąpielówkach, nie jest dla mnie niczym nowym, to maszerując w grupie dziewczyn pod Kolumnę Zygmunta, ubrana wedle ponadczasowych i międzynarodowych standardów Związku Ekshibicjonistów, odczuwałam adrenalinowy rauszyk. Wiadomo, czym innym są kontrolowane warunki planu sesji zdjęciowej czy basen, a czym innym wymarsz pomiędzy ludzi na najbardziej turystycznym kawałku placu w stolicy kraju.

Wiadomo, można by się uprzeć, że wyjście między turystów, którzy zwykle mają w głowach trochę luźniej niż tubylcy to jednak nie jest to samo, co przemarsz w majtkach po ośce w takiej na przykład Łodzi. No ale, przy okazji tego wydarzenia obiecałam sobie nie być Statlerem i Waldorfem (to ci dwaj złośliwi staruszkowie z Muppetów). Wrócę jeszcze do tego, dość teraz napisać, że obietnicy dotrzymałam i bardzo się z tego cieszę.

Wróćmy do rauszyku, że się tak wyrażę. Mam wrażenie, że dopiero dzisiaj, jakieś +/- 50 godzin później czuję, że się uspokoiłam z całej tej gorączki. Wydaje mi się, że zazwyczaj dosyć dobrze potrafię oddać na piśmie swoje emocje i dostatecznie klarownie wyjaśnić to co mam w głowie. Zazwyczaj. Spróbuję dzisiaj, ale z ręką na sercu, to nie jest łatwe.

Nie umiem (a trochę mi się nie chce, bo to jednak sporo kopania jest) zliczyć, ile razy poruszałam i tutaj na blogu, i w mediach społecznościowych temat reprezentacji. Tego, że dla zdrowia potrzebujemy widywać ludzi takich jak my. I to jest tak, że niby przecież człowiek jest człowiek, dwie ręce, dwie nogi, mniejszy lub większy korpus i jakaś tam głowa do kompletu, a jednak rozmiar czasami ma znaczenie.

Wyjazd mi stąd z tym fatszejmingiem!

Pamiętam swoją pierwszą imprezę plus size i jakie wrażenie wywarła na mnie świadomość, że nie jestem sama. Niby widuję grubych ludzi, a jednak ostatnio jakoś tak dotarło do mnie, że w moim najbliższym otoczeniu nie ma żadnej grubaski, z którą mogłabym się bliżej zakolegować. Rzadko, w związku z powyższym, doświadczam stanu utożsamienia się. Miałam to oglądając Dietland, miałam to oglądając Kluseczkę i czułam to, kiedy schowana za prześcieradłem na Placu Zamkowym podrygiwałam do muzyki wśród dziewczyn jak ja.

Tak sobie pomyślałam wtedy – i nadal tak uważam! – że to nie dla mnie był event. Jakoś tak tak w życiu wyszło, że chociaż gruby, to pokazał się człowiek tu czy tam w majtkach. Najbardziej poruszyły mnie dziewczyny robiące to po raz pierwszy. O borzeszku, jaka z nich byłam straszliwie dumna! Miały na twarzach poblask ostatecznego triumfu nad własną i cudzymi szufladkami  Mało piękniejszych rzeczy widziałam w życiu i przyznaję się kompletnie bez wstydu, że oczy mi się spociły.

Internetowe Maćki z Mamzdańca

Kto pamięta moje wpisy o robieniu klusek śląskich, naprawie rowerów i dzierganiu na szydełku skarpet z wełny merynosów? Jeśli zastanawiasz się właśnie co i kiedy odjaniepawliło się tu bez Ciebie, nie myśl dłużej – takie wpisy nigdy tu nie powstały. Co więcej – prawdopodobnie nigdy nie powstaną!

Znacie mnie, rękami i nogami popieram pogłębianie kompetencji i zdobywanie nowej wiedzy. Kiedy podejmuję temat, w ktorym nie jestem specjalistką, długo się do tego przygotowuję. Rozmawiam z ludźmi, czytam opracowania naukowe i takie takie. Wychodzę bowiem z założenia, że to żaden wstyd nie wiedzieć i szukać informacji, a już na pewno nie taki, jaki w internecie robią sobie ludzie, którzy we własnej głowie mają pas mistrza świata w jedzeniu rozumów na czas.

Jeden z takich internetowych Maćków, na swoim popularnonaukowym profilu na Facebooku poszedł na całość i wypuścił utrzymany w protekcjonalnym stylu wywód o tym, jak bardzo szkodliwe jest przedstawianie nadwagi/otyłości w pozytywnym świetle.

Przeczytałam kilka komentarzy na samym początku dyskusji. To było dosyć ryzykowne i nie mam w zwyczaju kąpać się w cudzych ekskrementach, ale, wow, jakże było warto. Bo wiecie, fajnie, że dyskusję na ten temat podjął ktoś z naprawdę dużym zasięgiem. Jakkolwiek Syren jest coraz więcej, to wciąż jest nas za mało, żeby wywołać taką falę, jaka ruszyła po tym wpisie. Od ASZdziennka po prawie wszystkie grupy, do których należę – wszyscy rozmawiali wczoraj o #TheRealCatwalkPolska.

I mimo, że brnięcie w komentarze to kąpiel w szambie (serdecznie odradzam, koleżanka mi mówiła), to cała ta dyskusja ma wartość w tym, ile osób być może zdobędzie się na refleksję. I może im się poluzuje chociaż jedna śrubeńka w tych zakutych łbach. I to już będzie sukces.

Pochwała wrażliwości

Zaskoczyła mnie w dyskusji o ciałopozytywności i prawach ciał plus size rosnąca ilość głosów ludzi, którzy rozumieją, że fatshaming to droga donikąd. Jedno tylko martwi mnie w całej awanturze o #TheRealCatwalk, bo wiecie, jest mnóstwo osób, którymi to wstrząsnęło. Które czytają mentalne, pardon le mot, rzygowiny internetowych Maćków i biorą to sobie do serca. Dla wrażliwych ludzi świat i bez takich dyskusji jest dostatecznie paskudną przejażdżką na kolejce górskiej. Jeśli macie w swoim otoczeniu takie osoby – bądźcie dla nich dobre.

Galanta Lala - #TheRealCatwalkPolska The Real Catwalk

Nie każdy przyglądający się ciałopozytywności człowiek jest na etapie kochania siebie, to nie jest łatwe. Dużo trzeba w sobie przepracować, żeby odciąć opinię krzykaczy z internetu od centrali samopoczucia. Tych machających szabelkami dystansu mędrców internetu, którym w zasadzie obojętne, jakiego im konia podstawia, bo na każdego gotowi wsiąść, byle kogoś obrazić. Grubego, czarnego, własną babkę – nie ważne. Przecież “DYSTANS ALBO WSZYSCY UMRZEMY!!!!11!ONEONE11!”.

A jeśli jesteście tu i czytacie ten tekst, a nie poszłyście w #TheRealCatwalkPolska, bo to jeszcze nie ten moment, to chciałabym, żebyście wiedziały, że można być ciałopozytywnym nie robiąc takich rzeczy. Że czasami po prostu akceptować siebie to jest więcej niż dużo i że to wystarczy. Nikt nie ma Wam prawa powiedzieć, że jest inaczej; pospieszać na Waszej drodze. Nikt.

Ale jeśli w przyszłym roku będziecie chciały to zrobić, to pozostaję do dyspozycji, możemy iść razem. Nawet i za rękę.

Masa krytyczna?

Chcę wierzyć, że to jest ten moment, w którym ludzie plus size odzyskują głos. #TheRealCatwalk to wielki sukces nie każdej osoby z osobna, tylko kolektywny symbol protestu. Pokazałyśmy, że działając razem możemy zostać zauważone. Że warto – zamiast wydzierać sobie palmę pierwszeństwa – stanąć u dyszla i pociągnąć ten wózek razem. Co trzydzieści zadów, to nie jeden, prawdaż?

Bardzo mi się to podobało. Ale żeby być uczciwą, muszę przyznać, że zanim zdecydowałam się jechać, długo dyskutowałam ze sobą, czy warto. Nie chcę się tutaj rozwodzić nad powodami, sedno jest przecież takie, że rozebrałam w swojej głowie własnoręcznie postawioną przeszkodę i dzięki temu wzięłam udział w wydarzeniu o ogromnej wartości, jakim jst #TheRealCatwalk.

Te wydarzenia, te dyskusje w internecie… ej, pomyślcie sobie, dwa lata temu mało kto znał słowo fatshaming!

O rozległą dokumentację fotograficzną zadbali:

Gutek Zegier Foto

Mikołaj Tym

Maniek Kamiński

NieidealnaAnna

Wyborcza.pl

Więcej relacji ze zdarzenia znajdziecie tu:

Nieidealna Anna – KLIK

12 komentarzy do “Ciałopozytywna Masa Krytyczna czyli #TheRealCatwalkPolska20 min. czytania

  1. Ulu, dziękuję i za wpis, i za zdjęcia, i przede wszystkim za to, że jesteś, a ja dzięki Tobie mogę czuć się częścią większej siły, grupy – nawet jeśli nie poszłam w The Real Catwalk i w ogóle nie brałam tego pod uwagę – przynajmniej teraz.

  2. Naprawdę super i jestem dumna z każdej z Was, które poszły w tym Catwalku! <3 I ja też myślę, że jednak mentalność się pomału zmienia i może ludzie po prostu zaczną od czasu do czasu pukać się w łeb, zanim skomentują czyjeś ciało i czyjąś wagę, uważając to za "troskę" i "konstruktywną krytykę".
    Gratuluję i pozdrawiam! 🙂

    1. byłem tam na miejscu, prawie nikt nie krytykował; kilka osób wzruszyło ramionami i sobie poszło coś mamrocząc; tylko jedna pani czuła się zobowiązana skrytykować i chodziła dookoła mówiąc wszystkim, że to brzydkie; ale wszyscy ją olali, więc też sobie poszła raczej niezauważona…
      do czego dążę — w internecie jej wpisów byłoby dużo, zostałyby, byłyby widoczną krytyką; w realu proporcje były właściwe — jedna, całkiem zignorowana osoba; internet jest pod tym względem krzywym zwierciadłem, wyolbrzymia nawet malutką i zupełnie niewartą uwagi krytykę

  3. Gratuluję! Relacje widziałam i komentowałam już w kilku innych miejscach w sieci więc tylko napiszę, że inicjatywa fantastyczna, a ze zdjęć bije pozytywna energia i atmosfera autentycznej zabawy i “siostrzeństwa”. Ale Ula, nurtuje mnie jedna rzecz i myślę że jako ktoś, z kogo bloga uczyłam się (serio) o body posi, jesteś właściwą osobą żeby jej zadać to pytanie. Jak odbierasz dziewczyny o “mainstreamowych” ciałach, biorące udział w takim przedsięwzięciu? Negatywnie, bo one nigdy nie były flekowane za swoje sylwetki, nie jest to dla nich problem się rozebrać, ba, może wręcz “popisują” się wyglądem na “niemainstreamowym” tle? Czy pozytywnie, bo bod yposi jest dla wszystkich, i te “main..” i “niemaim…” idące razem dobitnie to pokazują, poza tym nie możemy zakładać że wiemy jak inna osoba siebie postrzega? Gdyby hipotetycznie na tym wybiegu pojawił się aniołek VS? Chętnie wyjaśnię, czemu mnie to interesuje, ale najpierw chciałabym poznać odpowiedź. Pozdrawiam 🙂

    1. Zadałaś pytanie, na które nie mam jednoznacznej odpowiedzi, i które zadaję sobie od samego początku.

      Bo z jednej strony czuję w sercu ukłucie żalu w związku z tym, że normatywne sylwetki skolonizowały przestrzeń, która z założenia miała być zarezerwowana dla nienormatywnych.
      Z 2. strony – kobiety o nienormatywnych sylwetkach nie chcą przynależeć do tego zbioru. Jeśli nałożysz na to polskie wychowanie, znalezienie większej grupy wkurzonych grubasek, które chcą wziąć sprawy w swoje ręce i rozpętać rewolucję jest znikomy.
      Najlepiej zaświadcza o tym fakt, że jestem najgrubszą blogerką w tej niszy.
      Z 3. strony każdy ma prawo do swoich kompleksów i reprezentacji, jaką dają media i takie wydarzenia. Np. taka Megan Crabbe nie jest dla mnie reprezentacją i jej przekaz jest totalnie “nie mój”, a przecież uchodzi za mainstreamową ikonę bopo.
      Z 4. dopiero w dużej grupie mamy szansę na widzialność. Ja tu piszę bloga trzeci rok, ale nie ma to takiego medialnego rozgłosu, jak grupa babek, które wyszły w majtkach protestować. I fajnie! Myślę, że mimo morza wyzwisk i hejtu dobrze się dzieje, że mamy taką dużą publiczną dyskusję, bo z pewnością dotrze do wielu osób, które może nie wezmą w niej udziału, ale zdobędą się na refleksję.

      Oczywiście, nigdy nie znamy cudzych intencji, ale zakładam dobrą wolę dziewczyn i wierzę, że poszły w tej inicjatywie bo czują, że to ważne, nie dlatego, że chciały się pochwalić ciałem na tle grubszych koleżanek.
      Gdyby na wybiegu pojawił się aniołek VS to nie zmieniłoby to mojej wewnętrznej motywacji i poczucia, że ona obecność tam jest ważna.

      1. Ja jako nie-Syrena chętnie bym poszła pokibicować [gdzie to w ogóle było ogłaszane? Nic nie widziałam :(]. Niestety wciąż pokutuje przekonanie, że komplementem dla kobiety będzie obrażanie innych kobiet. “Jesteś fajna, zupełnie inna niż reszta kobiet”. “Ty to wyglądasz jak normalna kobieta, a nie trzy na raz.”
        Dlatego uważam, że przydaje się też mój głos “drugiej strony”. Nikt mi nie powie “jasne, tak się pocieszaj”, bo prędzej go moje wystające żebro ukłuje. Dziel i rządź to nie z nami 🙂

        1. Chodź z nami w przyszłym roku! Wszyscy są mile widziani.

          Też mam z tym problem, z tą chęcią wycinania się z obrazka, na którym są inne kobiety. “Ja to się koleguję z samymi facetami, te baby są jakieś inne”. Krew mi się gotuje.

  4. Ula, co tu dużo mówić, było fantastycznie! Pogoda nam dopisała, humory przednie, towarzyszki piękne, a publiczność wspaniała. Zrobilyśmy dużo dobrego. Widzę to po liczbie wiadomości prywatnych z podziękowaniami i osobistymi podziękowaniami. The Real Catwalk Polska był i jest nadal bardzo potrzebny 🙂

    Ściskam Cię serdecznie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.