Przejdź do treści

3 sposoby na przetrwanie rodzinnego zjazdu – Święta plus size

To znowu TA pora roku. Mamy już grudzień, i nie wiem jak Wy, ale ja dostałam świątecznej gorączki. Przyznaję – w tym roku wyjątkowo wcześnie. Prezenty mam poplanowane, lwia część albo już jest kupiona, albo właśnie do mnie zmierza. (W zeszłym roku dostałam nauczkę, gdy przez godzinę ganiałam się na mrozie z kurierem Paczuchy, bo skrytki były przepełnione).

Strasznie się cieszę, że zaraz Gwiazdka. To moje ulubione święta. Rodzinny spęd, choć daleki od sielanki, zawsze mnie cieszy.

Rodzinne spotkania to trochę takie pole minowe, przez które przedzieram się jak saper. Na ogół jest super… ale jak nie walnie! Specjalistą od detonacji jest moja babcia. Fajna kobieta, ale z wiekiem traci na subtelności.

I zyskuje na przekonaniu, że ona by całej rodzinie lepiej te życia poukładała.

My, grube baby, jesteśmy szczególnie narażone. Zdarza się, że usłyszę, że znów przytyłam (w sumie prawda!), albo że mam taki charakter, że w zakresie facetów powinnam brać co popadnie, byle był cierpliwy, albo że z żadnym nie wytrzymuję dłużej niż trzy lata. Na ogół to po mnie spływa, czasami tylko, jak mam słabszy moment to przykrość zostaje na dłużej. Przyznaję, jestem w kwestii rodziny wyjątkowo uprzywilejowana – fajni ludzie, którzy się kochają. Wobec dużego obrazka te drobne, często rzucone bez świadomości efektów, przytyki to małe miki.

Wyrastam z przejmowania się tym, jak z obciachowych dzwonów z czasów liceum. Tłumaczę sobie, że dąsy i chowanie urazy nie mają sensu. Szkoda prądu. I czasu. Grafomańsko napiszę: nie wiemy przecież, ile go mamy. Wracając do sedna – walczę. Jak? Tym właśnie chciałabym się z Wami podzielić. Trzema strategiami radzenia sobie z polem minowym cudzych komentarzy. Do zastosowania w każdych okolicznościach.

#1 Co mówiłeś?

Tak, puszczam mimo uszu. Jeśli przytyk był niechcący, daje osobie, która go popełniła możliwość powtórnego przemyślenia. Jeśli zaplanowany celowo… Och, jak ja lubię nie dawać wkurzającym ludziom satysfakcji, że trafili. Niech się zastanawia, co mógł powiedzieć lepiej!

To unik. Ja osobiście nie lubię uników, ale bądźmy szczere – Machiavelli miał rację. W życiu czasami trzeba być lwem, a czasami lisem. Nie zawsze warto brać sobie do serca każdą głupotę. Tym bardziej, że nie ma ona wpływu na twoje życie.

#2 To miłe, że się o mnie troszczysz, ale potrzebuję tego piątego kawałka ciasta, żeby osiągnąć figurę idealną – kulę

Czasami nie da się zignorować złośliwego komentarza. Trzeba skonfrontować. Zamiast wszczynać kłótnię, która obejmie 12 pokoleń wprzód i wstecz, możesz podziękować za troskę i jednocześnie wyznaczyć granicę.

Po pierwsze wytrącasz takiemu z ręki broń (no przecież nie przyzna się publicznie, że tak naprawdę to chciał Ci dokuczyć), po drugie sygnalizujesz dyskretnie, że ten biznes jest twój i sama sobie go ogarniesz.

#3 Ale jak to?!

Ostatnia taktyka to dla mnie nowość. Poznałam ją zupełnie niedawno, w okolicznościach biznesowych, ale uważam, że bez najmniejszego problemu daje się przełożyć na grunt prywatny. Idzie to tak: słysząc złośliwy przytyk, robisz wielkie oczy i mówisz Ale jak to?/Ale dlaczego? Daj mu odczuć, że jego zachowanie nie jest działaniem społecznie uznanym za dopuszczalne. Ale dlaczego komentujesz moją dokładkę? Ale dlaczego nie podoba Ci się jak się ubrałam?

Trzecia taktyka to taktyka konfrontacyjna. Używając jej, dajesz osobie wyzłośliwiającej się odczuć, że nie akceptujesz swojego zachowania. Nie przyjmujesz agresywnej pozy, wręcz przeciwnie, zmuszasz poniekąd takiego delikwenta, żeby wyszedł pod tablicę i wytłumaczył, dlaczego się tak paskudnie zachowuje.

[aesop_video width=”content” align=”center” src=”youtube” id=”ANE8j5ay_UU” disable_for_mobile=”on” loop=”on” autoplay=”on” controls=”on” viewstart=”on” viewend=”on” revealfx=”off”]

 

Wszystkie te sposoby radzenia sobie z toksycznymi uwagami powinny w idealnym świecie sprowadzać się do jednej konkluzji – jakąkolwiek strategię obierzesz, po wszystkim ZAPOMNIJ O TYM. Wiem, że opinia bliskich Wam ludzi jest ważna. Relacje z rodziną są ważne. Zgadzam się, wiem.

Ale czy warto dręczyć się tym, że ktoś nie miał dość oleju w głowie, żeby ugryźć się w język?

[sgmb id=”1″]

2 komentarze do “3 sposoby na przetrwanie rodzinnego zjazdu – Święta plus size”

  1. Jesteś mega super! Ja na komentarz: „może zamienimy się leżakami? Ty jesteś większa, będzie ci tu lepiej” umiałam tylko przesiąść się bez słowa

    1. No właśnie! To jest ta najtrudniejsza część – jak Cię przytka 😉 Często wystarczy ta jedna reakcja pokazująca, że sobie nie życzysz. Byle się na nią zdobyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *