Rosa Faia to marka, której – przyznaję się uczciwie – nazwa do niedawna nic mi nie mówiła. Nic w sumie dziwnego, kiedy zieloniutka jak ten ogórek latem wkroczyłam w progi V Salonu Bielizny, otworzył się przede mna całkiem nowy świat. Stoisko marek Anita/Rosa Faia było dla mnie BARDZO budującym zaskoczeniem. Wkroczyłam nań z bojowym nastawieniem, pewna, że znów usłyszę, że majtki to tylko do 3XL i czego tu Pani szuka (z tym to trochę żartuję, wszędzie było absolutnie miło, nawet tam, gdzie nie miałabym szans wcisnąć tyłka), gdy wtem! Piorun z jasnego nieba: ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE MAMY NAWET DO ROZMIARU 54. Przytkało mnie z letka i tak oto zaczęła się nasza znajomość.
Cenna to znajomość, bo jak wiemy doskonale z własnego doświadczenia: jakościowa i ładna bielizna plus size nie jest wcale takim znów oczywizmem.
Scarlett, którą testowałam to jeden z bestsellerów marki. Hit, na który zostałam namówiona, bo sama łypałam okiem w kierunku dużo bardziej retroidalnych modeli z linii Anita Comfort. I wiecie co? Czasami WARTO dać się na coś namówić!
Odkąd się z nią poznałam, Scarlett to dla mnie synonim elegancji i doskonałego wykonania. Model, który trafił w moje ręce jest w kolorze dusty rose – dosyć trudnym do odwzorowania (co widać po zdjęciach) i – na pozór tylko – mało atrakcyjnym.
O kolorystycznej obsesji i pedantyzmie
Dusty rose to piękny i nieoczywisty kolor, nie do końca udało mi się uchwycić go na zdjęciu; leży na pograniczu szarości, beżu, różu i cappucino. Mam do brudnego różu słabość, choć długo żyłam w przekonaniu, że ten akurat kolor ma się kompletnie nijak do mojej karnacji marzyłam o nim z daleka. Wybrałam ten kolor trochę z przekory, a trochę z chęci sprawdzenia jak producent radzi sobie z kolorem.
Nie wiem czy już Wam o tym pisałam, ale jeśli chodzi o widzenie kolorów to jestem Wonder Woman. Mój nadwzrok wyłapuje nawet bardzo drobne różnice w odcieniach. Np. do dzisiaj cierpię, bo wymienione po stłuczce drzwi mojego auta w pochmurny dzień i/lub w okularach przeciwsłonecznych ewidentnie (w mojej opinii) różnią się od reszty karoserii. Upierdliwa zdolność, mówię Wam. Często zdarzało mi się, że w noszonej bieliźnie poszczególne elementy nie tylko nie były wybarwione jednakowo, ale czasem, pod wpływem prania i noszenia różnice w odcieniu tylko się pogłębiały. W przypadku tego modelu marki Rosa Faia mój obsesyjny kolorystyczny pedantyzm jest bardziej niż zaspokojony. Nie wiem jak to możliwe, ale w żadnym świetle, w jakim oglądałam tę bieliznę, nie zauważyłam różnic. Perfekcyjne dopasowanie.
Wróćmy jednak do Scarlett, która jest naprawdę piękna. Pierwszy rzut oka wystarczył, żeby złapała mnie za serce.
Scarlett to jest klasyka.
Ale w takim dobrym tego słowa znaczeniu. Ponadczasowa i zawsze w punkt. Taka jest bielizna marki Rosa Faia. Jak to ładnie ujęła Aga z bloga MiskiDiwe: Gdyby Rosa Faia była aktorką, byłaby Helen Mirren. Ten model to bestseller Anity i gdy przyglądam się parametrom technicznym to przyznaję, że oczy wychodzą mi z orbit.
Anita/Rosa Faia okazuje się być mistrzem dopasowania – wraz z rozmiarem miski pojawia się wzmocnienie brzegu miski w postaci podszycia koronki dodatkową warstwą tiulu oraz wzmocnienie dołu miski dodatkowym podszyciem (jak u mnie). Producent deklaruje, że wraz z rozmiarem zmieniają się też szerokość ramiączka (dostępna w czterech wersjach) oraz szerokość skrzydełek obwodu wraz z ilością haftek w zapięciu. Mnie to imponuje.
Materiały, z których wykonany jest biustonosz są bardzo wysokiej jakości. Do stanika przypięte są dwie metki, z których jednak to niemiecki certyfikat potwierdzający, że wykorzystane materiały wolne są od toksyn.
Wierzchnia tkanina ma gęsty splot i jest bardzo przyjemna w dotyku. Wieńczy ją wysokiej jakości haft na tiulu. Jest piękny. Idealnie w ton, mięsisty i dokładny. Za wzmocnienie służy simplex, który w tym odcieniu jest tak piękny, że spokojnie można by go nosić na lewą stronę.
Biustonosz – sztuka użytkowa
Miseczki są trzyczęściowe. Głębokie. Bardzo głębokie, przeznaczone zdecydowanie dla osób o piersi pełnej u podstawy. Na mnie, jak widać na zdjęciach, nie leżą idealnie – brakuje mi dołem materiału wypełniającego, a zejście o miskę niżej sprawiłoby prawdopodobnie, że przelałabym się górą. Nie świadczy to w żaden sposób o jego jakości. Bynajmniej. Miseczka jest trzyczęściowa. Od wewnątrz znajdziemy simplexowe panele side support, zbierające piersi do środka.
Na szczególna uwagę zasługują ramiączka. O tym, że ich szerokość rośnie wraz z rozmiarem miski już pisałam – bardzo możliwe, że w moim rozmiarze (90E) użyta została już ta najszersza. Ze wszystkich staników, jakie mam te są autentycznie najszersze. Szersze mają tylko i wyłącznie sportowce. (O których poczytacie na blogu już niedługo, słowo!) Obszyte są taśmą, na której powtarza się znany nam już z haftu zdobiącego miseczki motyw i mimo tego obszycia nadal są w pewnym zakresie elastyczne. Kropką nad i są metalowe elementy regulacji, których wymiary są doskonale dopasowane do użytej taśmy – efektem tego połączenia jest bardzo stabilne, przyjemne ramiączko, którego dopasowania nie muszę poprawiać w ciągu dnia. A to jest, niestety, nie dość oczywisty komfort.
W mojej wersji zapięcie ma wysokość trzech haftek i trzystopniowa regulację. Robi wrażenie ekstremalnie odpornego na odkształcanie – w czasie testów nawet nie złapał zadyszki. Jestem pod wrażeniem.
Biustonosz Scarlett dostępny jest w rozmiarach 70-90 B-I, 95 B-G, 100-105 B-E. Mój egzemplarz jest w rozmiarze 90E.
Majtki – Z golfem? A może bez?
Majtki to osobna kategoria – jak doskonale wiecie, szczególnie bliska mojemu sercu. Z ogromną przyjemnością mogę oficjalnie powiedzieć, że Rosa Faia to jedna z niewielu obecnych na rynku zadopozytywnych marek. Majtki do Scarlett występują w rozmiarach od 36 do 50. Rozmiarówka jest wierna, 50 to naprawdę 50 jak możecie zobaczyć na zdjęciach.
Jeśli jeszcze mi nie uwierzyłyście, że bielizna RF to Jakość przez wielki J, to trzymajcie czapki. Biorąc pod uwagę moje przygody z wyszukiwaniem marek mających w ofercie majtki dla Syren Lądowych mogę się czuć upoważniona do wygłoszenia tezy, że jeśli chodzi o Bieliźniarzy to po majtkach ich poznacie.
Kompletowe majtki Scarlett określone są mianem “figi pełne” co oznacza ni mniej, ni więcej jak majtki z półgolfem. Te same tkaniny, te same bogate hafty, tak samo idealnie spasowane kolory. A teraz zobaczcie to:
I niech ta obszyta wkładka w kroku poświadczy o tej jakości i starannym wykonaniu lepiej, niż dziesiątki moich słów.
Podsumowując –
Jeśli szukacie solidnie wykonanej bielizny w klasycznych fasonach, Rosa Faia to Wasz adres. Ceny kształtują się w “górnym środku” rynku, biustonosz Scarlett to koszt w okolicy 245 zł, pełne figi – 115 zł. Z jednej strony nie jest to może mało za klasykę, ale wierzcie mi, wystarczy wziąć do ręki, żeby przekonać się o jakości wykonania. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy budżet udźwignie taki wysiłek, ale serio, w kwestii bielizny – a zwłaszcza bielizny plus size – warto strategicznie zaplanować zakup wysokiej jakości produktu, niż w to miejsce kupić dziesięć byle staników na rynku. Oczywiście, jeśli nie jesteście akurat w okresie dynamicznej zmiany rozmiaru.
*
Firma Anita, czyli dystybutor RF nie ma niestety swojego własnego sklepu internetowego i to jest w zasadzie jedyne, do czego mogłabym się się przyczepić. Jest na szczęście obecna w wielu sklepach internetowych (zarówno polskich, jak i zagranicznych), w sukurs przychodzi też dostępna na stronie WYSZUKIWARKA SKLEPÓW mających w asortymencie bieliznę Rosa Faia i Anita.
Polecam Waszej uwadze facebooka Anita since 1886 Polska – będziecie na bieżaco z informacjami, a warto: Firma angażuje się w interesujące projekty takie jak na przykład Bieg Kobiet Anita, w 2018 roku odbędzie się aż osiem jego edycji! Jako bieliźniana nuworysza doceniam też ogromnie ABC wyjaśniające, czasami ciut enigmatyczne branżowe terminy.
Jeśli sposobała się Wam recenzja Scarlett i chcecie widzieć na blogu więcej informacji o ciałopozytywnej bieliźnie – dajcie mi znać: skomentujcie, polubcie, udostepnijcie ten wpis. Zrobicie mi tym ogromną przyjemność.
WPIS POWSTAŁ W RAMACH WSPÓŁPACY Z FIRMĄ ANITA SINCE 1886 POLSKA
Z jednej strony – fajny wpis, dobrze, że recenzujesz dużą bieliznę w tym majtki. I duże brawa za realistyczne zdjęcia w ocenianej bieliźnie.
Z drugiej strony – jak dla mnie te pełne figi wcale nie wyglądają tak idealnie, są dość niskie i obawiam się, że z mojego brzucha by się zsunęły. Gdybym coś kupowała z tej firmy, to raczej figi komfortowe, które sięgają modelkom do talii.
Z trzeciej strony 😉 żądanie ponad dwóch stówek za zwykły klasyczny biustonosz to IMHO gruba przesada. Do tej pory podobne modele (np. http://www.marksandspencer.com/jacquard-lace-underwired-dd-g-bra/p/p22069554?image=SD_02_T33_4617_Y0_X_EC_90&color=BLACK&prevPage=plp&pdpredirect) kupowałam na wyprzedażach w M&S poniżej 100 zł i w rozmiarze 40E sprawują się całkiem nieźle.
To ciekawe, co piszesz – ja mam kompletnie odwrotnie: za solidny basic łatwiej mi zapłacić więcej, niż za sezonowy kolor.
Poza tym dziękuję 🙂 Cieszę się, że Ci się podoba. Uważam, że to ważne, żeby pokazywać bieliznę na różnych typach sylwetki. Nawet takich niepolitycznych 😉
Niemieccy producenci nie lekceważą plus sajzów 🙂 Z tego co mi wiadomo (z przymiarek, bo oprócz modelu sportowego, nie mam żadnego egzemplarza na stanie – jeszcze 😉 ) Anita to solidna, bardzo dobrej jakości klasyka. I tak, widać w tym przypadku, za co się płaci. Mam pytanko, czy fiszbiny na mostku przylegają Ci do klatki piersiowej czy ciut odstają? Ta marka ma chyba czasem ten problem i jestem ciekawa, jak jest u Ciebie.
Doskonałe fotki i bardzo dobra szczegółowa recenzja! Podzielam świra kolorystycznego. A ten kolor różobeżowy bywa też zwany taupe.
Odrobinę odstaje, niestety. Po chwili noszenia trochę lepiej się układa, lecz jednak.
Jeśli chodzi o wykonanie, to zdecydowanie jest to ta sławna niemiecka robota 😉
Recenzja bomba, zdjęcia perfekcyjne! Fajnie, że zabrałaś się za recenzje bielizny, bo robisz to naprawdę dobrze! Niegłupi jak na niemiecki stanik, oczywiście do rozmiarówki mogłabym się doczepić (po 2-3 miski w większych obwodach? troche kpina dla mnie). Ale cóż, podobno w kraju pochodzenia, zwłaszcza na północy, taka rozmiarówka 'ogarnia’ większość populacji, nawet w dobrze dobranych stanikach – taka specyfika antropologiczna (wysokie, pleczyste panie z nie za dużymi piersiami). Na plus dużo miejsca u dołu miski (próbowałaś go podciągnąć trochę wyżej? na moje oko 'siedzi’ z centymetr poniżej podstawy biustu). Czy obwód 90 jest dla Ciebie komfortowy? Majty mi się szalenie podobają, ale to mało, żebym w ogóle zaczęła się 'bawić’ w niemiecką bieliznę 😀
Popieram bieliźniane notki i zdjęcia w bieliźnie 🙂 Super, bardzo lubię foty na żywych ludziach w różnych kształtach 🙂
Co do cen, dla mnie osobiście cena za komplet to znaczna przesada, ale pewnie dlatego, że od lat wyspecjalizowałam się w kupowaniu na promkach i nie pamiętam, kiedy coś kupiłam w pełnej cenie; no i pewnie dlatego, że jako nałogowa stanikomaniaczka wolę sobie kupić kilka staników na promocji niż jeden za normalną cenę. Acz ten stanik wygląda na mega porządny, pewnie by mi się spodobał 🙂