Od kilku tygodni – ku mojej radości – dyskutujemy publicznie w tę i nazad ciałopozytywność. Zgadzamy się i spieramy: dla jednego to demonstracyjne wyjście na plażę w bikini, dla innej założenie spódnicy, jeszcze dla kogoś innego spokojna świadomość ciała.
Każdego dnia w internecie rozmawiamy ze sobą, komentujemy, zostawiamy polubienia i cyfrowe serduszka pod treściami, które nas poruszają. Podpatruję i podziwiam dziesiątki osób. Dziesiątki osób przychodzą na bloga podpatrywać mnie. Wrzucane zdjęcia często spotykają się z komentarzem “podziwiam twoją pewność siebie, też tak chcę!”. Pytacie jak to robię, skąd się bierze ta dobra energia – czuję się w obowiązku zdradzić Wam dzisiaj lwią część tej
Wielkiej Tajemnicy Body Positive
Kluczem do znalezienia w sobie miłości do swoich niedoskonałości jest zrozumienie, że body positive to nie jest stan. Body positive nie jest daną raz na zawsze stałą.
Ciałopozytywność jest PROCESEM odkrywania, że normy i oczekiwania społeczne, w które ślepo wierzymy i których trzymamy się, jakby nie było lepszego kompasu na życie, wcale nie muszą nas dotyczyć. Nie chodzi o to, żeby codziennie powtarzać sobie jestem zajebista, czy inne jestem zwycięzcą i bezrefleksyjne parcie do przodu, choćby i po trupach.
To nie wydarza się w nocy, bez wysiłku, przypadkiem. Nie jest dane na zawsze, nawet, jeśli przychodzi łatwo. Czasami nie wydarza się długo mimo wielu prób. Nie istnieje żadna recepta, żadna reguła ani dedlajn. Nie ma sposobu, żeby ten proces przyspieszyć na pewno – zdarzają się w życiu sytuacje-trampoliny, które mogą dać kopa. Też miałam takich kilka: odkrycie blogów plus size, zafascynowany kobietami plus size mężczyzna, udana sesja zdjęciowa, etc. Ważne, żeby tego rozpędu nie przepieprzyć na głupoty i nie zakochać się w konkretnym wizerunku. Bo jutro możesz wstać lewą nogą i cała robota weźmie w łeb.
To nie jest tak, że budzę się każdego ranka, patrzę w lustro i zaczynam śpiewać, a do pracy ubierają mnie mówiące ludzkim głosem ptaszki i myszki. Nic z tych rzeczy. Są dni, kiedy wolałabym być w każdej innej skórze, niż swojej własnej i patrząc na siebie zastanawiam się, dlaczego jeszcze się staram.
Ciężka praca, którą włożyłam w polubienie siebie niezależnie od biorytmu, daje mi sporą przewagę nad takimi humorami. Wiem, że to etap przejściowy. Ciałopozytywność zmienia życie, ale nie sprawia, że siadasz tyłkiem w chmurkę, która powiezie Cię gładko przez wyboje codzienności. Negatywne emocje będą się pojawiały. A Ty będziesz wiedzieć jak sobie z nimi radzić.
Zhakuj rzeczywistość
Istnieje, rzecz jasna, kilka tricków, które ten proces ułatwiają, a najważniejszym z nich jest SYSTEMATYCZNOŚĆ. Praktykuj body positive codziennie i prędko zobaczysz różnicę. Jak?
- Zastanów się, czy naprawdę musisz rozmawiać z koleżankami o odchudzaniu, założe się, że możecie mieć całe mnóstwo o wiele bardziej interesujących tematów niż liczenie kalorii.
- Reaguj na body shaming. Czasami ludzie nie zdają sobie nawet sprawy, że wychodzą na dupków. Niestety, brak empatii jest bardzo powszechny, i to na nas, osoby, które to zauważą, spoczywa odpowiedzialność wyznaczenia granicy dla takich zachowań.
- Uśmiechnij się do siebie, kiedy patrzysz w lustro i zamiast szukać kolejnych mankamentów sylwetki, spróbuj coś skomplementować. Tak, nawet – a może zwłaszcza?! – jeśli w to nie wierzysz!
A przede wszystkim – codziennie przypominaj sobie, że to jest DROGA. I że to zmierzanie do celu, nie cel sam w sobie, są najważniejsze.
Najlepszą nagrodą za ten wysiłek jest poczucie uniezależnienia opinii o sobie od tego, co na zewnątrz, od humorów, niepowodzeń oraz potknięć. Jeśli, jak ja, macie w sobie tę introwertyczną nutkę, tym bardziej docenicie trwanie w procesie dorastania do kochania siebie. Bycia dla siebie dobrą.
Zmieniamy się. Nasze ciała podlegają upływowi czasu, my podlegamy przechodzeniu z jednego etapu życia w drugi, nic nie pozostaje takie samo. Zanim zdążymy nacieszyć się młodością, zaczynamy zauważać, że młodsze kobiety depczą nam po piętach. Bycie w zgodzie z sobą to widzenie swojej wartości bez względu na położenie, a o to zawsze warto walczyć. Zacznijcie już dzisiaj. Małymi kroczkami i systematycznością wygracie daleko więcej, niż pokrzykiwaniem królowa jest tylko jedna.
_______________________________________
Photo by Nigel Tadyanehondo on Unsplash