Już w pierwszym poście z serii ustaliłyśmy sobie, że szukanie partnera w sieci to obrzydliwe zadanie. Gargantuiczna praca, której nikt za Ciebie nie wykona. Wiemy już, że będzie ciężko i urobisz się przy tym po łokcie. Że będziesz chciała zawrócić i raz za razem będziesz zadawać sobie pytanie “Po co mi to, do cholery, było?”. Odpowiedź znajdziesz – niestety – na samym końcu tej drogi, kiedy na internetowym ugorze znajdziesz Tego Człowieka. Randkowanie plus size jest podwójnie trudne, bo trzeba zmierzyć się nie tylko z internetem, ale i własną niepewnością. Nie bez powodu wybrałam to konkretne zdjęcie – randkowanie to cyrk na kółkach.
Chciałbym dodać Ci z tego miejsca otuchy i zapewnić, że można przez proces intensywnego randkowania przejść z godnością. Nie panikujmy. Dziewczyny plus size też mogą z powodzeniem randkować.
Żeby zacząć z kopyta, trzeba dobrze dopasować swoje portfolio.
W topowym momencie ogarniałam cztery aplikacje naraz, co bywało dosyć męczące. Dobrze jest… dobrze wybrać.
Serwisów jest kilkadziesiąt i nie będę ściemniać, że znam je wszystkie. Bo nie znam. Nie da rady. Człowiek aktywny zawodowo nie jest w stanie trzymać za ogon tylu srok. Opowiem Wam dzisiaj o tych, które przetestowałam na własnej skórze. Pod uwagę brałam kilka różnych parametrów: Pojemność bazy/Algorytm dopasowania/Cenę/Ilość propozycji/Zawartość profilu użytkownika. No i, rzecz jasna, swoje własne doświadczenia i odczucia.
E-DARLING
Mam z tym serwisem taki problem, że z jednej strony ma najlepszy i najbardziej rozbudowany algorytm dopasowania, ale z drugiej strony jest zwyczajnie drogi. O ile abonament na poziomie kilkunastu złotych miesięcznie jest dla mnie do przyjęcia, o tyle E-darling srogo przekracza mój budżet. Ze swoimi 79,90 PLN za pojedynczy miesiąc i 34,90 PLN za miesiąc w płatnym z góry planie 12-miesięcznym plasuje się najwyżej w kategorii cena. Biorąc pod uwagę fakt, że korzystasz zwykle z kilku serwisów, ta kwota rośnie. Jeśli nie wykupisz opcji premium, nie masz możliwości podglądania zdjęć, a liczba dziennych dopasowań utrzymywała się w moim przypadku na średnim poziomie 2-3 osób. Mało, bardzo mało. Sto lat temu, kiedy postawiłam wszystko na jedną kartę i korzystałam z premium, dopasowań spływało o wiele więcej.
Wrócę jeszcze na chwilę do algorytmu – przy tworzeniu profilu wypełniamy rozbudowany test dotyczący naszych preferencji i poglądów. Brakuje w nim pytania wprost o preferowany typ sylwetki. Za moich czasów nie dało się tego nigdzie oznaczyć.
SYMPATIA
Największe z internetowych randkowych akwariów. Miliony użytkowników z całej Polski. Miliony możliwości! Filtr wyszukiwania pozwala na drobiazgowe określenie zbioru oczekiwanych cech; ma być blondyn, 180, z okolic Płocka – bardzo proszę, szukamy takich. Nie wypełniasz żadnych ankiet (oprócz rozbudowanego profilu), więc dopasowanie poza “parametrami technicznymi” pozostaje w rękach użytkowników. Bardzo podoba mi się możliwość określenia typu sylwetki w profilu, uważam, że warto wypełnić to pole. I napisać tam prawdę! To, nazwijmy to umownie, narzędzie, jest dla Ciebie, nie przeciw Tobie. Potraktuj to, jako rodzaj filtra, który w teorii zatrzyma na progu tych, którzy nie akceptują naszej budowy ciała.
Abonament premium to, w porównaniu z poprzednikiem, grosze – 16,90 PLN za pojedynczy miesiąc. Standardowo, im dłuższy abonament, tym niższa cena za 30 dni.
BADOO
Ze wszystkich serwisach, przez które przewinęłam się w swoich metodycznych poszukiwaniach, to właśnie Badoo oceniam najgorzej. Należy jednak zaznaczyć, że nie należę do osób, którym schlebiają niewybredne propozycje seksu. Szukałam kogoś na stałe, nie na jedną noc. Po jakichś dwóch dniach użytkowania nabrałam podejrzeń, że w aplikacji istnieje jakaś tajemna opcja, która pozwala na zmianę bazowego powitania z “Cześć” na “Lubisz anal?” (sorry, mamo, czytasz na własną odpowiedzialność!). I to w taki sposób, że wysyłasz je jednym dotknięciem palca. Nazwijcie mnie mało kreatywną, ale na takie dictum ciężko mi zagaić jakikolwiek temat. Moje doświadczenia z tym serwisem najlepiej oddaje podsumowanie poczynione przez jednego z moich znajomych: “Ale Ty wiesz, że to jest bzykalnia?”. Ble. Badoo jest fuj, i to wcale nie dlatego, że za jego pośrednictwem spotkałam jednego z największych oszustów, jakich poznałam w całym swoim dotychczasowym życiu. Malowniczy to temat i opowieść na inną okazję, której nie omieszkam wykorzystać. Napiszę o padalcu, ku Waszej przestrodze.
Niemniej – jest to duży serwis, na którym konta ma wielu ludzi. W tym spora ilość moich znajomych, o których wiem, że są w związkach.
TINDER
Jestem trochę oldskulowa i wcale się tego nie wstydzę. Tinder to dla mnie jedno wielkie meh. To znak naszych czasów: szybko, szybko, prawo, lewo, serce, krzyżyk, narazka. Uwaga użytkownika z tekstowej zawartości rozbudowanego profilu przesunięta jest kompletnie na stronę zdjęć. Dopasowanie z założenia opiera się na powierzchownej ocenie wyglądu drugiej osoby. Większość użytkowników nie zadaje sobie trudu, żeby skleić choćby kilka zdań na swój temat. Po “Cześć piękna” ciężko skleić jakąś sensowną gadkę. A jeśli założyłyśmy, że szukasz kogoś na stałe, to nie wyobrażam sobie, że mogłaby to być osoba, z którą nie masz o czym porozmawiać. No chyba, że interesują Cię szybkie randki.
Użytkowników są nieskończone ilości, ale jeśli przebywasz stale w tych samych miejscach, geotargetowanie sprawi, że większość twarzy w końcu zacznie się powtarzać.
Osobiście, gdyby przyszło mi raz jeszcze przebijać się przez gąszcz internetowych randek w poszukiwaniu, wybrałabym dwie pierwsze opcje. Z dużym wskazaniem na drugą. Oczywiście ponownie podkreślam, że rozmawiamy o poszukiwaniu kogoś na stałe. W tym konkretnym przypadku warto skupić się na literkach. Oczywiście, fizycznie też musi zaiskrzyć, ale rozmowa to jest totalna podstawa.
SYMPATIA ma, w moim uczuciu, trzy poważne atuty, które ustawiają ją ponad konkurencją:
1 – Ma najwięcej aktywnych użytkowników
Serwis dedykowany jest w zasadzie wszystkim. Nie jest typowo niszowy, więc ryzyko, że trafisz na fetyszystę nie jest duże, choć nadal istnieje. W tak dużej grupie ludzi nie ma mocy, żeby nie znalazły się osoby, które szukają właśnie takiej cudownej dziewczyny plus size jak Ty.
2 – Nie skupia się wyłącznie na wyglądzie
Uważam, że z profili użytkowników można wyczytać bardzo wiele. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie zadał sobie trudu, żeby w rubryczkę O mnie wpisać cokolwiek więcej niż “Jestem jaki jestem” lub – mój ulubiony – … to raczej nie będzie fascynującym rozmówcą. Jeśli nie wrzucił swojego zdjęcia, to albo ma coś do ukrycia, albo tak się wstydzi, że stracę wieki, zanim go namówię na randkę. Jeśli nie zechciał wyrazić czego szuka i oczekuje, to albo nie wie, albo jest mu wszystko jedno. Tak czy owak -> zmykam najbliższym wyjściem.
3 – Nie wyczyści Ci portfela do zera
Zamiast wydawać 80zł miesięcznie na premium na E-darling, zaoszczędź sobie tę kasę na taksówkę, w razie, gdyby przyszło Ci salwować się z randki ucieczką. To znacznie lepsza inwestycja.
Jeśli poczułaś, że moje słowa mogą mieć trochę sensu, zostań na dłużej, bo cykl GRUBE RANDKI zaplanowałam właśnie z myślą o Tobie. Podzielę się z Tobą moim doświadczeniem, podpowiem jak zbudować idiotoodporny profil; o typach facetów, których tam spotkasz; o tym co uważam za najlepszą pierwszą randkę; czy sądzę, że warto na pierwszej randce wyskakiwać z majtek; jak randkować bezpiecznie i wydostać się z niekomfortowej sytuacji.
A może jest jakieś pytanie, które nie daje Ci spokoju? Chciałabyś o coś zapytać, ale trochę się wstydzisz? Napisz do mnie na halo@galantalala.pl – zajmiemy się tym razem.
Przeczytaj też:
5 rzeczy, które pozwoliły mi przetrwać internetowe randki – TUTAJ
GRUBE RANDKI – CZ. 1 DLACZEGO POWINNAŚ ZACZĄĆ SIĘ UMAWIAĆ NA RANDKI? – TUTAJ
Czytam tak i sobie pomyślałam, że coś i ja napisze na temat sympatii. Pomimo tego wszystkiego co napisałaś zapomniałaś chyba dodać,, Od dwóch lat na wyszukiwarce Ci sami użytkownicy” Tak. To Prawda. Miałam tam konto z przerwami szczerze to są tam te same twarze…albo faceci, którzy chcą od razu już w tej chwil być twoim facetem a jedyny wpis w zakładce o sobie jaki można przeczytać to marne : ,,Jestem jaki jestem”. Ostatnio z pomocą przyszła mi koleżanka i założyłam konto na ,,przeznaczeni. pl” Nie minął dzień a już ktoś do mnie napisał…Fakt wydatek 100 zł na rok ale…dla kogoś kto szuka stabilizacji i chce poznać kogoś sensownego to prawie jak za darmo. No i nie muszę dodawać, że nie pisze nikt o sexie na dzien dobry. A na sympatii owszem.
Hm, możliwe, że zależy to od parametrów poszukiwania, bo choć faktycznie była tam duża garść stałych bywalców, to jednak nadal – garść. Przeznaczonych.pl kompletnie nie znam, ale zgadzam się 100 w skali roku to są grosze. Do ogarnięcia, jeśli szuka się na poważnie 😊
Super tekst, z utęsknieniem czekam na dalszy ciąg 🙂
Już niedługo 😊