Luty jest zakałą kalendarza
Odkąd pamiętam największe szity całego roku kumulują się w lutym. Luty jest szpinakiem wśród wszystkich dwunastu miesięcy i nie ma takiej siły, która mogłaby sprawić, żebym zmieniła o gnojku zdanie. W tym roku luty był dla mnie na pozór łaskawy, ale konieczność podjęcia ważnej życiowej decyzji zwyobracała mnie na poziomie nerwów jak rekin surfera.
Żeby nie było, że tylko ble i ble, to zebrałam tu trochę śmiesznych, trochę fajnych, a trochę kuriozalnych smaczków, którymi w lutym uraczył na świat. Głównie ten internetowy.
Wielki suchar NBP
Wprowadzenie banknotu 500 zł w kraju, w którym najniższą krajową będzie można od tej pory wypłacać w trzech banknotach to naprawdę suchy dowcip. Wskazuje na rosnący, niestety, rozziew pomiędzy finansjerą, a zwykłymi zjadaczami bułek po 29gr sztuka.
Men in bras
Tego typu filmiki oglądam zwykle z, co najwyżej, uśmieszkiem, bo daleka jestem od udowadniania komukolwiek, że ma lepiej lub gorzej ode mnie. Ok, mnie też boli brzuch kiedy mam okres i wkurza mnie to, że z tytułu bycia kobietą ponoszę dodatkowe koszty, ale nie zamierzam robić z siebie męczennicy. Do brzegu – otóż dzielni panowie, którzy postanowili spędzić dzień nosząc na własnych garbach ciężar biustu rozbawili mnie stokrotnie. Nie zabrakło w materiale momentów grozy i suspensu, ale co ja się będę rozpisywać: odświeżcie sobie materiał tu –
[aesop_video width=”content” align=”center” src=”self” hosted=”https://www.facebook.com/tryguys/videos/716030551907163/” disable_for_mobile=”on” loop=”on” autoplay=”on” controls=”on” viewstart=”on” viewend=”on” revealfx=”off”]
Nie tylko gwiaździsta flaga łopocze
Super Bowl, choć bardzo daleki od nas, co roku dostarcza mi mnóstwa emocji. Reklamy konsumuję z rzadka, a te wyświetlane w paśmie show to wyjątkowe perełki. W tym roku, zamiast zachwycać się nowym spotem Budweisera (choć skandalicznie pozbawionym koni!), zagotowałam się do maksimum. Mam na myśli Gaga Gate, czyli gównoburzę, która wybuchła wobec niedorzecznej kwestii jednej małej fałdki na brzuchu gwiazdy. Czy NAPRAWDĘ z całego mistrzowsko przygotowanego i przeprowadzonego występu ludzie zapamiętali tylko te trzy gramy tłuszczyku? Najbardziej podobały mi się niewybredne komentarze od panów, którzy bez problemu mogą postawić na swoim brzuchu kufel. No tak, ohyda z tej Gagi. Ja bym tak z domu nie wyszła…
Koniec końców Gaga udowodniła, że jest królową i znokautowała hejterów dobrą radą:
Pół na pół
I było jeszcze Grammy, głównie – w przeciwieństwie do Oscarów – białe. I była tam Adele, która pięknie powiedziała na głos to, co myślę o albumie roku. Pamiętacie to?
Wiosenny NYFW
Dziwi mnie trochę, że wiosenna edycja tej imprezy była o wiele cichsza medialnie niż poprzednia, a dla nas, Syren Lądowych, była kolejnym Triumfem. Łącznie 27 modelek plus size poszło w pokazach Tygodnia Mody w NY.
Ashley Graham pokazała się na wybiegu Michaela Korsa, który jeszcze pół roku temu zarzekał się, że nie widzi możliwości, żeby jego kolekcje pokazywały odbiegające od średniej modelki. Jest to bez wątpienia znak, że nawet duże nazwiska nie pozostają obojętne wobec ruchów body positive.
http://www.glamour.com/gallery/plus-size-models-who-walked-at-fall-2017-new-york-fashion-week
Zdjęcie miesiąca – Gabourey Sidibe
Ponadto były urywające co nieco kolekcje kostiumów GabiFresh i Ashley Graham dla Swimsuits4All. No i był Tłusty Czwartek. Niby fajnie, ale cieszę się, że następny luty dopiero za rok!