Mam sobie trochę za złe, że poprzedni wpis z cyklu o seksie plus size zostawił Was w lekko ponurym nastroju. Z pewnymi rzeczami po prostu trzeba się zmierzyć – mówienie o tym, jak nastawienie do siebie samych wpływa na nasze życie erotyczne odsłania ważną zależność. Gdyby jednak przeczytać tylko ten jeden wpis, łatwo nabrać przekonania, że życie erotyczne kobiet z nadwagą to pasmo udręki.
Rozsądek podpowiada, że gdyby faktycznie tak było to ludzkość byłaby na skraju wyginięcia. W końcu cały Zachód tyje.
Pamiętacie od czego zaczęły się nasze rozmowy o seksie? Ano od pewnego słabiuteńko napisanego artykułu o tym, że 52% kobiet rezygnuje z seksu z powodu nadwagi.
Nie wiem jaka – i czy w ogóle! – była poddana temu badaniu grupa kobiet, ale nasza ankieta mówi, że sprawy mają się ciut inaczej.
Pokręcimy się dzisiaj wokół jednego pytania – tego, które dotyczyło naszych zachowań w sypialni. Dzisiaj, raz a dobrze, rozprawmy się z mitem, że kobiety plus size nie mogą czerpać satysfakcji z seksu. W ramach odpowiedzi na pojawiły się i plusy dodatnie, i plusy ujemne. Licząc na sztuki, ujemnych było więcej. Przy kolejnej ankiecie popracuję nad wyważeniem stosunku odpowiedzi negatywnych do pozytywnych. Interesujące jest to, że w spośród wszystkich negatywnych opcji znalazła się tylko jedna, z którą zgodziła się więcej, niż 1/3 respondentek. Jedna! W przypadku odpowiedzi pozytywnych takich budzących entuzjazm opcji było aż pięć. A jakich? O tym za chwilę.
PLUSY UJEMNE
Żeby nie zostawiać Was po raz kolejny z niesmakiem, tym razem zacznę od nacechowanych negatywnie odpowiedzi dostępnych w pytaniu dotyczącym naszych zwyczajów łóżkowych.
Dwie, moim zdaniem najtrudniejsze odpowiedzi dotyczyły przekraczania własnych granic. Dla partnera zgadza się to robić 8% ankietowanych. 5,9% Syren angażuje się erotycznie z obawy przed etykietką pruderyjnej.
Obawa przed byciem ocenianą to znacznie szerszy aspekt. 95 (15,6%) z 609 osób zaznaczyło, że w sytuacjach intymnych nie zdejmują ręki z hamulca z obawy przed ośmieszeniem. Kolejne 119 z nas mówi, że w czasie seksu pozostaje świadome otoczenia – dzieci za ścianą, pies patrzący z kąta. Widzimy wszystko. Pamiętacie, jak w poprzedniej części pisałam o naszym nastawieniu do próbowania nowości? W tamtym pytaniu 31,7% odpowiadających zadeklarowało obawę, że boi się tych rozwiązań, które mogłyby sprawić, że będą głupio wyglądać. Ciekawi mnie, czy te obawy to domena kobie plus size, związana z naszą wiecznie podniesioną czujnością własnej fizyczności czy doświadczenie, które jest dla nas, kobiet, wspólne?
Kolejna grupa odpowiedzi dotyczyła naszych umiejętności komunikacyjnych. Był to dla mnie istotny element ankiety, ponieważ odkąd jestem świadoma, że ludzie nie czytają w moich myślach, moje życie stało się o wiele mniej frustrujące. Wiem przy tym, że czasami wcale nie jest łatwo rozmawiać. Jednym z tematów, których to dotyczy jest niestety seks.
Blisko ¼ (24,3%) kobiet zaznaczyło, że ma problem z wyrażaniem swoich potrzeb. 44 osoby, stanowiące 7,2% ankietowanych wstydzi się o seksie rozmawiać w ogóle.
Zastanawia mnie dodatkowy aspekt tej odpowiedzi, o którym pomyślałam dopiero teraz: Czy to wynika z trudności wynikających z języka jako takiego, wychowania, wedle którego kobietom przecież nie wypada, czy z tego, że nie do końca potrafimy swoje potrzeby nazwać? Ot, temat wart zastanowienia.
I teraz – nareszcie! – dochodzimy do miejsca, w którym okazuje się, że wizja zamieszczona w owym artykule jest znacznie bardziej fatalistyczna niż odmalowywana przez ankietę rzeczywistość. Tak gdzieś o niespełna 20%. To dużo. Bardzo dużo! Światło w czasie seksu woli zgasić 33,5% ankietowanych kobiet (204 z 609) To preferencja, która nie musi się bezpośrednio wiązać z samoniezadowoleniem. Może czasami decyduje to, że w półmroku łatwiej się skoncentrować na sobie nawzajem, niż na wylizującym sobie właśnie jajka kocie czy stercie ubrań na krzesłoszafie? Tak to tutaj zostawię.
Faktycznie unika pokazywania się nago 22,7% (138) biorących udział w badaniu.
PLUSY DODATNIE
268 (44%) spośród odpowiadających na to pytanie Syren Lądowych dobrze wie, czego chce i umie pokierować partnerem/partnetką dla obopólnej korzyści. Rozmawiać bez ogródek na temat nie tylko własnych oczekiwań, ale i seksu jako takiego, potrafi wedle własnych deklaracji 47,3%. To bardzo dobry wynik, tym bardziej, że nie wiem jak Was, ale mnie nikt tego nie uczył.
O tym, że seks plus size ma się per total całkiem dobrze świadczą odpowiedzi na dwa kolejne pytania: 242 osoby (39,7%) przyznają, że z łatwością dają się namówić na próbowanie nowości. W odgrywanie fantazji partnera/partnerki z entuzjazmem angażuje się 27,8%, czyli 169 kobiet.
Na koniec dwie odpowiedzi, które pobiły rekordy popularności. To nie zdarzyło się z żadną z poprzednich odpowiedzi. Pierwsza z nich dotyczy pornografii, którą lubi oglądać 51,2% ankietowanych, czyli 312 osób. Warto zaznaczyć – to zwłaszcza dla osób, które udziału w ankiecie nie brały – że wątek korzystania z pornografii nie był rozszerzany dalej w badaniu. Trudno mówić o jakichkolwiek wnioskach dotyczących sposobu, w jakim zakresie kobiety plus size korzystają z tego narzędzia.
Rekordowa ilość ankietowanych kobiet deklaruje wspólną słabość do seksownej bielizny – palmę pierwszeństwa gwarantuje jej wynik 52,5% uzyskany 320 głosami. To interesujące, bo w otwartym pytaniu o to, czy jest coś, co może pominęłam albo o czym chciałybyście poczytać, wątek trudności ze znalezieniem seksownej bielizny pojawiał się najczęściej spośród wszystkich poruszonych kwestii. Do tego tematu jeszcze wrócimy, bieliźnie należy się osobny wpis i takoż będzie.
Warto się nad tym pochylić i zastanowić, jakie mamy opcje.
SEKS PLUS SIZE – JEDNAK NIE JEDNOROŻEC
Mam nadzieję, że dzisiejsza część cyklu odcieniła zjawisko, jakim jest seks plus size. Wygląda na to, że pomimo trudnych relacji z naszymi ciałami, potrafimy się nimi cieszyć. Otworzyć na drugiego człowieka i czerpać radość z seksu.
Bardzo ważną rzeczą, którą chciałabym Wam zostawić dzisiaj w głowach jest przekonanie, że nawet jeśli nie odnajdujecie siebie w tych optymistycznych statystykach, nie jest to powód do odczuwania jakiejkolwiek presji. Całe nasze życie, w tym jego erotyczny aspekt, podlega cyklicznym zmianom. Nawet jeśli teraz nie potraficie czerpać satysfakcji z seksu, sytuacja może ulec zmianie.
Nie chcę, żeby ten wpis został odebrany, jako hurraoptymistyczna laurka na rzecz seksu plus size. Chcę, żeby cały cykl Intymność Plus Size otworzył nam oczy na różnorodność i przyniósł trochę więcej zrozumienia, że to, co robimy za zamkniętymi drzwiami nie powinno podlegać modom, presji, zewnętrznym regułom, z którymi nie czujemy się dobrze.
Seks plus size jest nasz, i nikt nam nie będzie mówił, że to powinnyśmy, a tamto nie wypada. Im szybciej to sobie weźmiemy do serca, tym szybciej uda się nam odzyskać tę sferę życia dla siebie samych.
Jeśli jest jakiś aspekt seksu plus size, który chciałybyście przekazać mi do zbadania jako zadanie specjalne – śmiało! Możecie tu w komentarzu, przez wiadomośc prywatną na fb lub mailem na halo@galantalala.pl – Odczarujmy ten temat razem!
Poprzednia część cyklu: