[Wpis powstał przy współpracy z marką KARKO.PL]
No dobra, a jakbyś miał_a wytypować słowo roku 2020, to co by to było? Tak wiesz, szybko, pierwsze skojarzenie. Masz to?
Lockdown, mhm, tak, według Collins Dictionary jest lockdown. Jednym z kryteriów wyborów Miss Słowo Roku jest częstotliwość występowania, którą nasze słówko zostało użyte w sieci – jak podaje strona internetowa CD – ćwierć miliona razy. Zanim pomyślisz sobie, że to jakoś mało, podpowiem, że Collins Dictionary ocenia składający się z 4,5 miliarda słów Collins corpus, czyli taką ograniczoną próbkę wszystkich tekstów które pojawiły na stronach internetowych, w prasie, książkach, ale też audycjach radiowych czy telewizji w ciągu ostatniego roku. No jak rozumiesz, w ciągu roku jako ludzkość produkujemy taką ilość słów, że gdyby nie próba (pozdrawiam Janinę, czy już zaliczyłam zajęcia z badań ilościowych?), to dobrzy ludzie w Collins Dictionary nie wyrobiliby się z policzeniem ich do Gwiazdki 2025. A przecież licznik bije non stop. No, ale wracając do lockdownu, to okazuje się, że użycie tego słowa urosło o 6000% względem poprzedniego roku.

I to też nie jest nic dziwnego, bo przecież rozejrzyjmy się dookoła. To znaczy ja się akurat rozglądam po moim małym biureczku w kuchni, tj. zaanektowanym mikro stoliku, wciśniętym między kocie kuwety a lodówkę. Tym samym, przy którym tkwię od 12 marca. Tuż obok mam okno, za którym rosną bardzo wysokie drzewa. W marcu – tak samo jak dzisiaj – nie było na nich liści. Odchodząc od opisów, zanim popłynę w Orzeszkową, wracam do sedna, a jest nim to, że lockdown, a dokładniej pandemia, z której wyniknął totalnie zmieniła nasze życia.
DRES kody
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, pracowałam w miejscu, gdzie pewnie były dwie rzeczy – ochrzan od szefowej i dress code, na który składał się garnitur, biała koszula i buty na obcasie. Nie było to wcale takie złe rozwiązanie, ale każdy, kto kiedykolwiek próbował utrzymać garderobę składającą się z białych koszul i marynarek wie, jak czasochłonne i beznadziejnie żmudne jest to zadanie. Zdecydowanie lepiej mi idzie w czasach, kiedy mogę nosić co chcę. To znaczy szło, tak do lockdownu.
Jako osoba uwielbiająca ubrania nigdy nie sądziłam, że zamieszkam w dresie. Po pierwsze dlatego, że bardzo długo dres plus size na mój rozmiar niespecjalnie dało się dostać – kiedy kilka lat temu zaczynałam regularnie ćwiczyć, najlepszym co znalazłam były bawełniane spodnie dresowe w kolorze szary melanż oraz granatowy tshirt. Po drugie – długo czułam, że jako osoba gruba powinnam się trzy razy bardziej wyglądać na „zadbaną” i jakby nie patrzeć noszenie szarej dresówki nie mieściło się w tych kategoriach. No i bach, przyszedł 2020, wiadomo. Podśmiewamy się niby, że na firmowe wideokonferencje stawiamy się ubrani tylko od pasa w dół, ale kto jest bez winy, niech pierwszy wstanie przed włączoną kamerą.
Nie wiem jak Ty, ale ja od dawna odczuwam na polskim rynku ubrań plus size niedobór loungewear, czyli takich dosyć swobodnych ubrań do leżenia plackiem (i w wersji postapo – pracy zdalnej w domu). Odkąd pracuję na homeoffice, brakuje mi takich ubrań tym bardziej. No bo kto teraz pracuje z domu w dżinsach, codziennie z makijażem? Odpowiedź brzmi: nie ja.



Welurowy dres plus size – luksus na miarę naszych czasów
Ten welurowy dres plus size Kasia marki KARKO.PL, który jest głównym punktem dzisiejszych szalonych zdjęć okazał się bohaterem przełomu lata i jesieni. W domu i w parku, na lądzie i w wodzie, wróć, trochę się rozpędziłam. Wróćmy do tematu – dres.
Mój otrzymałam w ramach współpracy przy recenzji, mam rozmiar 50/52. Czyli odpowiadający temu, który wybieram zazwyczaj.
Materiał, z którego uszyty jest dres jest naprawdę jakości, mięsisty i elastyczny. Welur nie jest szorstki ani zbyt rzadko dziany. Wydaje się dosyć trwały – noszę go uporczywie i nie zauważyłam przetarć na udach, a umówmy się, Syreny Lądowe są na to skazane. Niby o tym wiemy, a jednak się człowiekowi przykro robi, gdy nowe ulubione spodnie poddają się po miesiącu.
Jest świetnie odszyty, nie mam zastrzeżeń co do wykończenia. Bałam się trochę, że góra, która powinna być oversizowa będzie zbyt obcisła. To się niestety zdarza, kiedy producent kieruję się oszczędnościami, znamy to z autopsji, prawda? No to sobie wyobraź mój zachwyt, kiedy się okazało, że mam odpowiednio dużo luzu.
Spodnie są za to dosyć dopasowane – gdybym miała wskazać jedną rzecz do poprawy, to poprosiłabym o odrobinę wyższy stan. No co zrobić, że jestem psychofanką majtek z golfem? Wokół kostki jest komfortowy, nieuciskający mankiet, co ma znaczenie, bo w końcu od wygodnego ubrania oczekujemy nieupierdliwości, prawda?
Dres jest dostępny w sklepie KARKO.pl w czterech kolorach, oprócz liliowego mamy kolory amarantowy, turkusowy i – klasyka – czarny. Liliowy, który mam nosi się świetnie, dobrze się pierze w pralce i nie traci na urodzie z czasem.
Na zdjęciach widzicie go w środowisku bynajmniej nie domowym, znakomicie sprawdzał mi się jako uroczy outfit wrotkarski. Bardzo chciałam pokazać go w tym wydaniu, ale okazało się, że wielkie ochraniacze, które noszę jeżdżąc po prostu zjadają nogawki. Że nie wspomnę o kolorystycznym miksie. Musicie mi wybaczyć tym razem, kiedyś dojdziemy do outfitów na wrotkach! Póki co – najpierw bezpieczeństwo!
Mam nadzieję, że taka trochę nietypowa sytuacja zdjęciowa przypadnie Wam do gustu. Miałam potrzebę zabawić się konwencją i zrobić sobie portret jak kosmonauta NASA
Pees: to ostatni wpis stylówkowy ze starymi włosami, mam trochę sentyment 😉





Detale:
welurowy dres plus size – KARKO.PL [link do dresu]
broszka – Sweet Deluxe
maseczka – Allegro
kask – S1 Lifer
wrotki – Suregrip Boardwalks
manicure – Maniura, Łódź
Źródła
https://www.collinsdictionary.com/woty
https://www.theguardian.com/books/2020/nov/10/lockdown-named-word-of-the-year-by-collins-dictionary
Ja chcę takie paznokcie 🤪.. a dres, owszem, niczego sobie, chociaż nie przepadam za bluzami z krótkim rękawem. Za to kolor obłędny!
Rewelacyjny wpis. To prawda dres w dzisiejszych czasach zyskał nowego znaczenia. Jest tak potrzebny jak jeszcze chwilę temu mała czarna w szafie.
To prawda! Przy czym małej czarnej chyba nie mam 🙈 Taki ten rok dziwny, że ciężko znaleźć okazję, żeby się wystroić