Jeszcze w tym tygodniu podzielimy się na dwa obozy. Dwa obozy o złym – w mojej opinii – podejściu do postanowień noworocznych. W gorącym okresie końca roku wzbiera w nas nadzieja, że skoro Nowy Rok, to teraz wszystko będzie inaczej.
Nowy rok, nowa ja
Pierwszy obóz, to ludzie; okej, bądźmy szczere – ta grupa to głównie kobiety; wierzący, że ich życie odmieni się w związku ze startem Nowego Roku o co najmniej 90st. Teraz już wszystko będzie dobrze! Wszystko samo się! Schudnę 20 kilo bez ruszenia palcem / Zajdę bogatego męża / Odkryje mnie agencja gwiazd / Wygram w totka / Blabla ba bla. Wszystkie te wiecie, z Nowym Rokiem nowym krokiem.
Drugi obóz to po prostu hejterzy, których ulubionym zajęciem w tym okresie jest naśmiewanie się z pierwszej grupy. Uważają robienie postanowień za idiotyzm i śmieją się z tych, którzy je zapisują zwyczajnie dla zasady. Co tu dużo pisać, nie wiem jak Wy, ale jak kompletnie nie jestem zainteresowana przynależeniem do tej grupy. Postanowienia innych ludzi to ich sprawa, i nic mi do tego.
Z trzeciej strony
Nie uważam noworocznych postanowień za złe. Początek Nowego Roku stanowi dla mnie okazję do zastanowienia się nad minionymi miesiącami i wyciągnięcia wniosków. Co mogłabym poprawić? Co zrobić, żeby żyło mi się lepiej? Na co mam wpływ, a na co niekoniecznie?
Jeśli brakuje Wam na co dzień motywacji, warto wykorzystać każdy jej przypływ, żeby zrobić coś dobrego dla siebie. Dla mnie to początek roku. Dla Ciebie może poniedziałek, nowy miesiąc, nowy kalendarz, cokolwiek. Wykorzystaj to.
Przed nami 365 nowych, niezapisanych jeszcze dni. Czysty kalendarz. W tym roku wyjątkowo piękny. 365 okazji. Tak to widzę.
W zeszłym roku po długiej przerwie wróciłam do postanowień, ale zamiast w stylu Bridget Jones histerycznie wypisywać na kartce wszystkie swoje wady, słabości i fakapy z 2015, zapisałam tylko dwie rzeczy
Nie będę marnować jedzenia
Nie trzeba być tuzem arytmetyki, żeby zrozumieć ile jedzenia codziennie wyrzuca ludzkość. Jeśli ja sama przy jednym podejściu wyrzucam pół lodówki zepsutego jedzenia, to skala tego zjawiska musi być ogromna. Uznałam, że nie chcę w tym uczestniczyć. Myślę nie tylko o zaoszczędzonych pieniądzach, ale i wpływie, jaki wzmożona produkcja pożywienia na wpływ na nasze środowisko.
Nauczyło mnie to wdzięczności za to, co mam. Nauczyło mnie planowania i gotowania w domu. W tej nauce pomógł mi niesamowicie noworoczny Detoks Cukrowy (wydarzenie, które gorąco polecam, znajdziecie tu: ). Udział w projekcie był dla mnie taką trochę wyprawą w nieznane. I najlepszym, jeśli chodzi o moje samopoczucie, okresem w 2016. Wiem już, że dołączam do detoksu również w tym roku.
Będę Beyonce
To postanowienie – worek. Zainspirowała mnie do tego krążąca w 2015 w internecie grafika mówiąca o tym, że nasza doba ma dokładnie tyle samo godzin, co doba Beyonce. Bo ma.
Postanowienie uważam za spełnione. Wyrwałam się z pułapki wymówek. Otworzyłam bloga, ćwiczę regularnie, uczę się nowych rzeczy. Pracuję nad podejściem do siebie i świata. Unikam negatywnej narracji w mojej głowie, nie pozwalam jej na podkładanie mi haków. Staram się być najlepszą wersją samej siebie, bo wreszcie udało mi się zaakceptować, że to zupełnie wystarcza. Nie muszę być kimś innym. To właśnie oznacza dla mnie bycie Beyonce.
I wiecie co?
To były najlepsze postanowienia wszechświata.
Mam do Was prośbę – spisując w tym roku na pierwszej stronie kalendarza swoje postanowienia pamiętajcie o jednej, bardzo ważnej rzeczy: Niech wszystko, co piszecie wynika z miłości do siebie. Bądźcie dobre i zamiast pisać „Schudnę 20kg”, napiszcie „Zadbam o to, żeby mój organizm był zdrowy i w dobrej formie”. Zastanówcie się nad przyczyną tego, co chcecie zmienić i zamiast stawiać sobie nierealistyczne oczekiwania, poszukajcie swojej drogi.
Ja nadal będę Waszą nie marnującą jedzenia Bijons. Obiecuję!
Bardzo fajnie skomponowany wpis, ciekawie to opisujesz. Postanowienia noworoczne to już tak jak by tradycja, tylko z reguły na teorii się kończy! W moim przypadku ” postanowienia noworoczne” to zestawienie ubiegłego roku w lepszej wersji, wiem nad czym muszę popracować, co poprawić aby było jeszcze lepiej. W ciągu tego roku udało mi się wiele rzeczy osiągnąć, małych czy też dużych, ale dążę do tego aby pomnażać szczęście, a osiągnięte rzeczy to wierzchołek góry dopiero.
Podoba mi się to, w takie postanowienia wierzę!
Mam tylko jedno postanowienie: wytrwać w terapii, która regularnie rozkłada mnie na kawałki. Wytrzymać do końca.
Co będzie potem – nie myślę.
Jedna przeszkoda na raz to bardzo dobra metoda pokonywania trudnych okoliczności. Trzymam kciuki najmocniej jak się da!