fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » ciałopozytywność » Być albo nie być (sobą publicznie) – Odwaga 2.0

Być albo nie być (sobą publicznie) – Odwaga 2.0

“Odważni są jadący do pożaru strażacy. Pielęgniarki i lekarze, od których szybkiej i trafnej decyzji zależy czyjeś być lub nie być. Ludzie, którzy wychodzą na ulicę protestować w obronie idei, choć wiedzą jak się to może skończyć. Rodziny wsiadające na ponton, żeby uciec przed wojną – one też są odważne.

Ale zdjęcia? Bo owszem, to zdjęć dotyczy cytat, od którego zaczęłam. Takie komentarze pojawiają się regularnie pod publikowanymi przeze mnie zdjęciami. Gratuluję odwagi! Serio?

A co to za przejaw odwagi – żyć we własnej skórze?” – napisałam 3. września 2017.

Oh my sweet summer child,

[dropcap_large]m[/dropcap_large]yślę sobie dzisiaj, dwa lata i morze nienawiści później. Dwa lata temu żyłyśmy w świecie bez przemocy. Nazywanie ludzi nieheteroseksualnych zboczeńcami było w publicznym dyskursie zjawiskiem rzadkim i budzącym niesmak. Polska żyła falą przerażających uchodźców, którzy rzucili domy i płynęli do Polski, palić polskie kobiety, gwałcić pracę i kraść domy. (Tak, to sarkazm i przekąs, nie, to nie jest moja opinia.)
Oburzałam się wtedy i zżymałam, kiedy ktoś publikowanie przeze mnie w internecie zdjęć nazywał odwagą. Bo co to za odwaga? Klikasz “wyślij” i poszło. Przecież jaki jest koń – każdy widzi. To był już ten etap, kiedy przyjęłam swoją rozłożystość jako fakt i żadna ilość zdjęć na świecie nie była w stanie tego zmienić.

Napisałam też wtedy, że odwaga wcale nie jest taka ważna w tym wszystkim. Że są na świecie miliony ludzi znacznie bardziej odważnych. No bo przecież nie da się temu zaprzeczyć. Użyłam w tamtym wpisie zdjęcia z lądowania na księżycu, bo to jest prawdziwy przejaw odwagi: wybrać się w nieznane bez uprzęży ratunkowej. Iść, chociaż można nie wrócić.

Obca planeta – Odwaga 2.0

Przedwczoraj, w 50. Rocznicę lądowania na księżycu dotarło do mnie, że odwaga jest ważna. Że jest NAJWAŻNIEJSZA. Bo im dalej brniemy w usankcjonowaną publicznie nienawiść, tym trudniej być sobą. Bo im więcej wokół nienawiści, tym trudniej być sobą. Presja, która miała być coraz mniejsza – rośnie. Bycie sobą w naszym chorym na trąd kraju jest coraz trudniejsze. Im bardziej się różnisz od średniej tym bardziej trzeba Cię wdeptać w ziemię.

[pullquote_left]Bycie sobą nie powinno być aktem odwagi i jak nie wiem co, tak bardzo chciałbym teraz napisać, że nie jest.[/pullquote_left]

Tak dużo się we mnie zmieniło przez dwa lata. Czuję, że ta narastająca wściekłość na zalewającą nas od granicy do granicy nienawiść sprawia, że pewniej się trzymam swojego i śmielej wchodzę w polemikę (choć nadal uważam, że publiczne mówienie komuś fuck off to nie jest szczytowy przejaw klasy). Nie dam się zagonić do kąta. Bycie sobą nie powinno być aktem odwagi. Głośne mówienie o samoakceptacji niezależnej od masy ciała również Tak samo życie swojego życia po swojemu (o ile nasze “po swojemu” nie robi krzywdy innym).

Niezależnie od tego czy tym co Cię wyróżnia jest masa ciała, wzrost, kolor skóry, płciowość, seksualność, przekonania religijne czy cokolwiek da się wymyślić, wiem, że tak samo jak ja starasz się utrzymać głowę nad wodą. Bycie sobą nie powinno być aktem odwagi i jak nie wiem co, tak bardzo chciałbym teraz napisać, że nie jest. Bo to nieprawda.
Bo tak się urządziliśmy, że różnić się publicznie to jest męstwo.

Komu, komu?

Cała ta refleksja ma, wbrew pozorom, puentę. Nie zazdrość mi odwagi, bo do tego, co robię nie powinna być potrzebna odwaga. Jeśli nie czujesz jeszcze tej mocy, nie frustruj się, bo nie tędy droga. Nie umiem dać wiążącej odpowiedzi na pytanie co zrobić, żeby być pewniejszą siebie, ale zdradzę Wam coś bardzo ważnego:

Każda i każdy z nas może wokół siebie stworzyć bezpieczną przestrzeń dla innych. To nie jest tak, że tylko ja mogę to robić bo mam bloga. Ta siła nie leży ani w ilości serduszek pod zdjęciem, ani w statystykach wejść na stronę bloga. Nie jestem wyjątkowa, nie bardziej niż Ty.
Po prostu staram się jak najczęściej robić rachunek sumienia, a do tego nie być – pardon le mot – chujem. Każdy może, słowo. Wcale nie trzeba dużo, żeby zacząć!

I czasami, bo życie jest cholernie przewrotne, w dawaniu siły innym, można znaleźć własną odwagę.

1 komentarz do “Być albo nie być (sobą publicznie) – Odwaga 2.012 min. czytania

  1. hej Ula!
    mam przemyślenie na temat odwagi, które rzadko pojawia się w dyskusjach. W dużej części to, co nazywamy odwagą, nie istnieje. Mylimy desperację z odwagą. Desperację, walkę o przetrwanie, rozpacz. Wiele razy w swoim życiu robiłam coś z desperacji i ludzie gratulowali mi odwagi.
    A potem nagle moje życie się poukładało. W moim życiu znaleźli się ludzie, którzy otaczają mnie miłością, opieką i akceptacją, dobra praca pozwalająca spełniać marzenia i zapewniająca byt na fantastycznym poziomie. I odkryłam, że nie umiem funkcjonować jeśli nie walczę o przeżycie. Nie umiem się w tym odnaleźć. Ciągle się uczę.

    Jeśli nie masz nic do stracenia to odwaga nic nie kosztuje (jestem przekonana, że to jest casus rodzin uchodźców; oni wiedzą że zostając stracą wszystko. Możliwość podjęcia ryzyka to wszystko co mają). Jeśli stoisz przed wyborem: spokój, niewidzialność, czy wystawianie się na okrutne komentarze w internecie, to to jest wybór wymagający odwagi. Bo masz do stracenia coś bardzo wymiernego.

    Uściski!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.