[Na samym końcu znajdziecie KOD RABATOWY do sklepu cacofoniamilano.com – jeśli nie chce się Wam czytać, możecie od razu zeskrolować na sam dół. Ale, jak mawia klasyk, pewnie będziecie tego żałować]
Jeśli chodzi o historię mody plus size to – jak wiemy – jest ona raczej smutna. No i niewiele ma wspólnego z modą. Przez lata trendy w tym co nosiła przysłowiowa polska puszysta pani dyktowały nie pokazy mody, nie przygotowywane przez projektantów kolekcje pret-a-porter ani nawet propozycje dużych marek z modą popularną. Nie. Przez lata trendy w modzie plus size wyznaczały smętne realia hurtowni tekstylnych – wygrywały ta tkaniny, których było dużo, a które były tanie. Wiadomo, nawet szycie namiotów musi się opłacać, w końcu odzieżówka to taki sam biznes jak każda inna branża. Można mówić o takiej czy innej misji, ale ekonomia jest nieubłagana.
W czasie, kiedy młody człowiek szuka siebie używając do tego wszelkich dostępnych środków, w tym mody, w moim zasięgu pozostawały kolejno: ubrania męskie (t-shirty i spodnie, znalezienie damskich na mnie w latach ‘00 graniczyło z cudem), szyte i przerabiane w domu (aloha, dzwony z naszywkami) oraz nieliczne białe kruki w moim rozmiarze wygrzebane w śmierdzących środkami odkażającymi szmateksach (kto wtedy słyszał o ekskluzywnych secondhandach, gdzie kilogram ubrań kosztuje tyle samo, co kilogram dobrej wołowiny? No właśnie, nikt.). Z jednej strony cierpiałam na wieczny niedosyt ubrań i okrutnie zazdrościłam wszystkim moim koleżankom, które wchodziły do sklepu i z marszu ubierały się od stóp i głów. Z drugiej strony ten czas to był taki hartunek, taka szkoła charakteru i gustu, którą dzisiaj bardzo sobie cenię. To dzięki temu okresowi w moim życiu nie znoszę bejzików i kocham modowe dziwności.
Streetwear dla wybranych
Pomimo, a może właśnie w powodu mojego zamiłowania do osobliwości obserwuję modę – tę wybiegową trochę mniej, uliczną bardziej. Streetwearowe propozycje z góry spisywałam na straty.
- Po pierwsze – są trochę nudne. Skończona liczba fasonów razy skończona liczba wzorów nie dają szczególnie interesującego mnie efektu.
- Po drugie – jako ofiara plus sajzowego imperatywu hiperkobiecości nigdy, przenigdy nie rozpatrywałam bluzy kangurki ani bomberki w kategoriach fasonu, który mogłabym nosić. Złe wspomnienia z czasów, kiedy kardigany były zdecydowanie wyłącznie babcine. Rozumiecie.
- Po trzecie – dostępne na polskim rynku marki szyjące streetwear cierpią na znaczną niedowzroczność, a mianowicie nie zauważają rzeszy klientek w rozmiarach powyżej 2XL.
I te trzy powody w zupełności wystarczyły, żebym ze swojego radaru kompletnie wypchnęła ten styl. Aż do czasu, gdy napisała do mnie Julia Kaczorowska, która wraz ze swoją siostrą Natalią założyła markę Cacofonia Milano.
Pamiętacie, że lubię dziwności? W projektach Cacofonii Milano jest jej dostatecznie dużo! Powstała z inspiracji sztuką i modą na ulicach europejskich stolic marka z lekkością traktuje tematy tak poważne jak pozwoznawalne na całym globie arcydzieła sztuki. Bawi się inspiracjami i umieszcza je na plecach swoich klientów. To wynoszenie sztuki na ulicę, wpuszczanie jej pomiędzy tkankę ludzką, a miejską ma w sobie coś niesamowicie uwodzicielskiego. Jest tu też miejsce na dyskretne kabotyństwo, w końcu czy można lepiej powiedzieć Patrzcie, wiem kto to Hokusai!, niż zarzucając na ramiona bomber z grafiką inspirowaną Wielką Falą w Kanagawie? Bawi mnie to ogromnie.
O wrażliwości na wiele sposobów
Za marką stoją młodzi ludzie o ogromnej wrażliwości – nie tylko estetycznej, ale też społecznej. Byłam mocno zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że – jako jedyni na rynku – szyją tak szeroką rozmiarówkę:
Ula: Może to zabrzmi osobliwie, ale dlaczego szyjecie do 4XL? To raczej rzadkość na rynku, zwłaszcza u niedużych marek, które boją się produkować zapas ubrań w dużych rozmiarach. Nie dosyć, że są droższe w wykonaniu, to jeszcze wiadomo, że kobiety plus size nie interesują się modą 😉 Żartuję oczywiście, ale trudno tego nie brać na poważnie, rozglądając się po rynku odzieżowym. Skąd ten pomysł?
Julia: A DLACZEGO BY NIE? 🙂 Trochę mówię z przymrużeniem oka, ale czemu osoby z rozmiarem nie mieszczącym się w kanonie sieciówek miały mieć odebrane prawo do noszenia modnych i niepowtarzalnych ubrań? Postanowiliśmy wprowadzić rozmiarówkę do 4XL w odpowiedzi na zapotrzebowanie klientów i klientek. I widzimy, że to zainteresowanie coraz bardziej rośnie 🙂 Nasze ubrania szyjemy na zamówienie w szwalni na terenie Polski, nie mamy wielkich magazynów, jesteśmy przeciwni idei _fast fashion_. Stąd na nasze produkty trzeba trochę poczekać, ale ma się pewność, że uszyte będą z dbałością o najmniejszy szczegół, a ponadto kupujący może czuć się w 100% fair (pod etycznym względem).
Dodatkowe punkty Cacofonia Milano łapie u mnie za to, że szyje w mojej ukochanej Łodzi. W dobie, gdy łatwiej jest wyprowadzić produkcję do pobliskich Chin decyzja o prowadzeniu firmy i szyciu w Polsce, w umówmy się – mało sprzyjających warunkach – jest wiele mówiącym gestem-deklaracją. To jest postawa, której brakuje wielu obecnym na rynku producentom. To jest podejście, którego nasza polska moda – a zwłaszcza moda plus size – potrzebuje.
Kto się boi Wielkiej Fali
Fala Kwiatów to mój pierwszy w życiu bomber. Słowo. Bałam się tego fasonu odkąd tylko z fazy męskich t-shirtów przeszłam do podkreślania talii w każdych okolicznościach. Nie było łatwo wybrać, pomiędzy Picassem, wzorami autorskimi a Boschem można się miotać pół dnia, a na koniec kupić wszystko. Stanęło na Fali Kwiatów – bardzo długo marzyłam o tatuażu z motywem Wielkiej Fali. Bardziej niż fakt, że ktoś o mojej sylwetce może w bomberze wyglądać dobrze, zaskoczyło mnie coś, o czym chciałabym napisać szerzej:
Jakość w odniesieniu do produktów Cacofonii Milano powinna być pisana wyłącznie w wielkiej litery. Kurtka jest przemyślana od A do Z i muszę przyznać, że poza bielizną, dawno nie miałam w ręku tak doskonale uszytego ubrania. Musicie mi uwierzyć na słowo, ale kiedy wysupłałam ubranie z paczki to aż westchnęłam. A potem zaczęłam się zachwycać na głos.
Żadnych wystających nitek, żadnych oszczędności na skrojonej w nieodpowiednim kierunku dzianinie, do których przyzwyczaiły nas sieciówki.
Nadruk jest doskonałej jakości. Pozwólcie, że powtórzę: dos-ko-na-łej. Fantastycznie spasowany na każdej z wykrawanych części. To dla mnie taki szczególny wyraz dbałości o doznania estetyczne klienta. A z resztą: to akurat się czuje od momentu wzięcia do ręki przyniesionej przez kuriera paczki, do założenia ubrania na siebie – przez wszystkie momenty pomiędzy i później. Dziewczyny umieją w UX. Zaadresowana odręcznie metka to taka kropka nad i. Niby i bez niej zrozumiesz co to za litera, ale…
Chciałam w tej stylizacji przede wszystkim wydobyć Falę Kwiatów. Gładki czarny dół – ołówkowa spódnica, kryjące rajstopy i czarne botki miały stanowić tło dla tego, co dzieje się piętro wyżej. Jako kolorystyczny kontrapunkt dla Fali wybrałam różową koszulkę. Chciałam, żeby zostało chociaż trochę streetwearowo, chociaż nie wiem, czy nie udaremniłam tego szubą z plastikowego futra. Za każdym razem kiedy ją zakładam czuję się trochę jak Macklemore z teledysku Thrift Store, brakuje mi tylko masywnych sygnetów za 3 zł sztuka.
Doskonale czuję się w tym zestawie. Jeśli spotkacie mnie w najbliższym czasie, prawdopodobnie będę miała na sobie ten rewelacyjny bomber. Rzadko się z nim rozstaję!
PREZENT OD MARKI CACOFONIA MILANO
Jeśli Fala Kwiatów Was zaczarowała to przypominam, że do 31. stycznia 2018 na hasło GALANTALALA w sklepie firmowym na stronie cacofoniamilano.com otrzymacie 15% rabatu na swoje zakupy. Jeśli zastanawiacie się nad kupnem, to jest najlepszy moment.
Dodatkowo w sekcji Szybki Prezent znajdziecie kilka gotowych bluz z kapturem w rozmiarze 4 XL, przygotowanych z myślą o Syrenach Lądowych. Gotowe wzory to Green Peacocks, Overflow, Jungle, moja ukuchaną Falę Kwiatów oraz Escapism. Czeka też gotowy bomber Śniadanie Wioślarzy w rozmiarze 2XL. Reszta projektów jest szyta specjalnie na zamówienie.
Zdjęcia do wpisu wykonała Amczela – możecie odwiedzić ją i dac znać, że się Wam podobają. Na pewno będzie jej miło!
Wpis powstał w ramach współpracy z marką Calofonia Milano.
_________________
https://converti.se/click/c1dafc66-e8e4f2c4-765aafaa-983a1e2c/?sid=SassynaZalando
Bomberka – Fala Kwiatów, Cacofonia Milano
Płaszcz – H&M
Koszulka – Dorothy Perkins, Zalando
Broszka – sweet deluxe, Zalando
Spódnica – złowiona na grupie FB Crazy Queen Size
Rajstopy – Plus Size, microfibra 60 den, Gabriella
Botki – Sergio Bardi, e-obuwie.com.pl
Kurtka wygląda całkiem interesująco i zdecydowanie pasuje do Ciebie. Ciekawa jestem tylko, jak układa się na siedząco – czy nie ciągnie się na brzuchu? czy musisz ją rozpiąć, żeby wygodnie prowadzić samochód?
Ja akurat nie widzę się w czymś takim, ale bardzo podoba mi się pomysł promowania przyjaznych syrenom producentów.
Zresztą ostatnio doszłam do wniosku, że dla mnie moda i kupowanie ładnych ubrań to wcale nie jest to samo. Moda to taka kulturalna działalność człowieka, kierująca się absurdalnymi na pierwszy rzut oka zasadami np. w zeszłym roku modny był kolor greenery, a w tym ultra violet. Coś jak przywiązywanie niesamowitej wagi do działań 22 facetów biegających po boisku.
A mnie się gust tak bardzo nie zmienia, a już na pewno ładna i dobrze leżąca rzecz nie nudzi mi się po kilku miesiącach.
Moda i osobisty styl to naprawdę zupełnie co innego. Interesować się modą to znaczy: śledzić kolekcje wielkich projektantów, nadążać za karuzelą trendów (wyrzuć zielone, kup fioletowe!)i trzymać rękę na pulsie. Wielu ludzi to pewnie bawi, choć zaiste jest równie absurdalne co ci faceci, kopiący skórzany pęcherz. No i bardzo, bardzo kosztowne.
Od lat podchodzę do sprawy tak, jak to pięknie opisuje autorka bloga UbierajSięKlasycznie: rozwijam swój własny styl. Nie w oparciu o jakieś wyrocznie z modowej branży, tylko metodą świadomej analizy własnych, bardzo osobistych gustów i potrzeb. Co mnie w ubraniach uwodzi i pociąga najbardziej? Czy ważniejsza jest dla mnie wygoda, czy efekt? Jak wybierane przeze mnie kroje i tkaniny wpasowują się w mój codzienny styl życia? Wreszcie: jakie kolory zamierzam nosić? Mam listę tych kolorów w głowie – jest kompletna, zamknięta. Odkąd się jej trzymam, niemal wszystko w mojej szafie do siebie pasuje. A ubieranie stało się wyrafinowaną przyjemnością, nie udręką.
@NINA WUM Bardzo sensowna polityka ubraniowa.
Ja im jestem starsza (i grubsza), tym staranniej trzymam się zasady, żeby kupować rzeczy wystarczająco wygodne do regularnego noszenia. Niegryzące, nieciągnące, raczej niewymagające prasowania. Jeśli trafi mi się jakiś nienoszalny kiks, cierpię z powodu zmarnowanych pieniędzy.
Na szczęście jakieś ciuchy spełniające te warunki znajduję, ale frustruję się z powodu ich małego wyboru. Wszystkie moje wygodne buty wydają mi się nudne, trochę jak dla niemieckiej emerytki ; -) Tak samo okrycia zimowe – kupuję je wyłącznie w C&A, bo tylko oni szyją płaszcze, w których zapnę się w biuście i będę w stanie prowadzić samochód.
Byłabym gotowa zapłacić więcej za fajne ciuchy, ale po pierwsze boję się wtopić kasę w coś niepraktycznego, a po drugie jakoś nie widzę na rynku tych luksusowych modeli w moim rozmiarze.
Świetna stylizacja!! Bardzo mi się podoba:)