Bardzo chciałam przed końcem roku wypuścić jeszcze jeden wpis ze stylizacją, bo powrót do tego formatu był jedną z niewielu rzeczy, które mi się udały w 2020. Bardzo to sobie cenię, że mimo trudności to się dzieje. Moda, odkąd tylko kolorowe ubrania w fajnych fasonach stały się dla mnie dostępne i osiągalne, jest dla mnie środkiem wyrazu. Chociaż nie. Była nim już wtedy, kiedy sto lat temu, mieszkając jeszcze w rodzinnym miasteczku, prułam nogawki dżinsów i wstawiałam w nie kolorowe kliny.
Dzisiaj mam stylizację złożoną ze sprawdzonych elementów, w większości polskiej produkcji, bo staram się – jak wiecie – konsumować trochę odpowiedzialniej, korzystać z tego, co już mam w szafie, ale też kupować u krajowych producentów. To ważne w czasach, gdy tak dużo biznesów wisi na włosku z powodu pandemii, ale też przyjemność kupować rzeczy i wspierać lokalne miejsca pracy.
Dzisiejszy wpis nie jest sponsorowany, ale zawiera linki partnerskie. Wykorzystane w nim płaszcz i sweter zostały mi podarowane przez producenta, firmę Karko.
Aura, przy której realizowałyśmy zdjęcia dosyć dobrze oddaje atmosferę grozy, towarzyszącą większości z nas na przestrzeni 2020. Pomyślałam sobie wtedy, że ta ciężka mgła to mogą być jedyne białe święta, jakie dostaniemy w tym roku. Wykrakałam?
Zimowy bukiet
Florystyczne inspiracje najbardziej lubię w kontraście z czymś kompletnie “nie pasującym”. Bazę stylizacji stanowi zwiewna sukienka z bordowej żorżety w kwiatowy wzór. Mam ją w swojej szafie od ponad roku, kupiłam ją w Bonprix, do którego niedawno wróciła po przerwie. Góra, której nie widać założona jest kopertowo, ale zszyta, nic więc nie wyskakuje i nie wypada. Rękawki są kimonowe, ale do ideału brakuje, żeby było tam trochę więcej materiału, a co za tym idzie – nieco więcej swobody. Ten fason przyjmie biust większy od mojego. Przy moich proporcjach góra jest po prostu luźna, tak jak ostatnio lubię najbardziej. Całość jest na podszewce, szkoda, że nie naturalnej, ale tak bardzo polubiłam się z tą sukienką, że rozważam wymianę w ramach poprawek krawieckich. Może się to wreszcie uda, jak już nas wypuszczą z domów.
Kontrapunkt dla żorżetowej zwiewności to sweter w moim najulubieńszym kolorze tego roku – liliowym. Znajdziecie go w sklepie Karko.pl, o TUTAJ. Ma przepiękne bombkowe rękawy, a w składzie po 15% wełny i moheru. Na pewno zobaczycie go jeszcze tu na blogu, bo jestem w nim zakochana i bardzo chciałabym pokazać Wam go w stylizacji bez płaszcza na wierzchu.
Ale płaszcz! TEN płaszcz uwiódł mnie swoim przewrotnym szyciem “na lewą stronę”. Bardzo lubię takie dekonstrukcyjne smaczki. Uważam, że nadają ubraniom charakteru i że bardzo ich brakuje w modzie plus size, gdzie wszystko jest mocno obciążone hiperpoprawnością i przymusem “podkreślania walorów i ukrywania mankamentów sylwetki” . Płaszcz jest z flauszu o fakturze boucle, w składzie ma 45% wełny. W sklepie Karko.pl jest dostępny w 9 wariantach kolorystycznych, do rozmiaru 54/56, który mam na sobie na zdjęciach. Tak, tak, po raz kolejny zdecydowałam się na rozmiar większy niż noszę normalnie, po to, by zbudować efekt obszerności i przytulnego luzu.
Dodatki
Ten przytulny luz wytaliowałam przy użyciu produktu zasługującego na szczególną uwagę. Welurowa nerka marki Props, polskiego producenta torebek i plecaków, to jedna z bodaj dwóch dostępnych na rynku nerek na paskach WYJŚCIOWO plus size. Podkreślam to, bo tak, wiem, że mnóstwo firm proponuje za dodatkową opłatą wydłużenie paska, ale to jest ta sama sytuacja, co z majtkami plus size. Mamy, ale nie szyjemy. Wiecie, że to dla mnie bardzo ważne, żeby oferta marki uwzględniała duże ciała klientek i klientów tu i teraz, a nie potencjalnie i za dodatkową kasę.
Props swoje nerki sprzedaje w dwóch rozmiarach, mini i maxi, i to ta druga Was interesuje, jeśli chcecie nerkę, w której zapniecie się razem z brzuchem, swetrem i płaszczem.
Ten kolor, Szlachetne Odbicie, pochodzi z nieistniejącej już kolekcji, ale z przecieków na fantastycznej grupie ambasadorów marki wiem, że niedługo pojawi się cudo z lakierowanej wegańskiej skórki. Celownik mam już ustawiony.
Bo Props to nie tylko super jakość (nerkę ciuchram jako podstawową torebkę i na wrotkach od końca czerwca), ale też super serwis. Kiedy poddały się karabińczyki w pierwszym pasku, bez problemu (i bez do dopłaty!) dziewczyny dosłały mi nowy. Naprawdę doceniam firmy, które swoim klientom oferują serwis pozakupowy i naprawę ukochanych produktów. W dłuższej perspektywie to wcale nie oznacza, że po zakupie tracą klienta, myślę, że Props temu dokumentnie przeczy, pokazując na grupowych lajwach tasiemcowe zamówienia amatorek-ambasadorek marki. Swoją drogą, warto na tę grupę zajrzeć, bo atmosfera jest tam serdeczna jak mało gdzie w polskim internecie. Marzy mi się, że w przyszłym roku przestawię Wam sylwetkę Asi, właścicielki Propsa, w ramach cyklu Sylwetki Sukcesu.
Idźmy w dół, rajstopy to moje tegoroczne odkrycie – Snagi. Recenzowałam je TUTAJ. Wiem, że to może brzmieć ciut zbyt egzaltowane, ale nie ma w tym przesady: Snagi to jest rewolucyjny produkt. Mam je ponad miesiąc i nie udało mi się podrzeć żadnej pary. W grę wchodziły zabawy z kotami, zaciąganie rajstop, pranie w pralce luzem (ups!), i nic. Jakim cudem? Nie wiem.
Buty już znacie, wchodzimy razem w drugi sezon i były tu już bohaterami wpisu o stylizacji. Niezmiennie pozostaję w szoku, że buty się mogą nie rozpaść po trzech miesiącach intensywnego noszenia.
Stylówkę uzupełnia dobrze znane akcesorium ruchu oporu – beret. Z ręką na sercu, do dzisiaj nie wiem, jak można nosić beret i go nie zgubić. To już chyba na zawsze pozostanie dla mnie tajemnicą. Mnie się udało utrzymać go na głowie akurat tyle, co do zdjęć. W każdym razie w tym zestawieniu stanowi nie tylko uzupełnienie kolorystycznego rytmu bordo, ale dodaje całości lekki posmak buntowniczości. W sam raz na koniec roku w Polsce, prawda?
Detale:
sukienka w kwiaty – bonprix, LINK
liliowy sweter Daria – Karko.pl, LINK
karmelowy płaszcz Greta – Karko.pl, LINK
nerka maxi Szlachetne Odbicie – Props, props.com.pl
beret – bonprix
rajstopy – czarne 80 den, Snag
buty – odszewca.pl
Co do beretu – jeśli się go nosi bardziej dla mody niż dla ciepła [uszy odkryte, zatoki odkryte, itp], to trzeba się ratować spinkami, szpilką do kapeluszy lub gumką. Co innego jeśli nosi się go dla ciepła [naciągnięty na uszy i czoło], ale nie wiem jak to zrobić, żeby nie wyglądać jak pieczarka
A już jeśli lubisz nosić spięte włosy to nawet pieczarki nie uzyskasz, bo braknie materiału 😂
Lalu, gdzie robione zdjęcia? Jestem nowa w Łodzi i podoba mi się aura tych zdjęć. Ty jak zawsze piękna, z mojej spokojnej przystani noszenia się tylko na czarno-czarno cudnie mi się na Ciebie patrzy!
To jest w parku na Zdrowiu, tej niesławnej ostatnio części, przy pomniku, od strony parku. Chwilę po tym jak zrobiłyśmy zdjęcia, zagęściło się tam od ludzi 🙈
I dziękuję Ci pięknie! Trzymam kciuki, że znajdziesz dla siebie jakiś kolor, który pięknie uzupełni czarno-czarną paletę 😉
w berecie i w ogóle w bordo jest Ci ślicznie.
Karko – kupiłam tam ostatnio trzy sukienki 🙂 (jedną dla siostry pod choinkę), prześliczny kobiecy krój (ładnie dopasowana góra, eksponująca spore biusty i rozkloszowany dół, dużo kolorów i w promce 🙂 Będę od czasu do czasu przeglądać, bo wypatrzyłam tam kilka innych fajnych rzeczy (tylko moja szafa już pęka w szwach a portfel odmawia współpracy 😉
wspomniałaś o składzie bluzki i płaszcza – wełna. Ja przypomniałam sobie nabytą w dzieciństwie (babcia!) sztukę szydełkowania i ostatnio wpadłam w szał szaliczków, czapek i chust z wełny. W necie można kupić śliczne kolory włóczek z pięknym składem (wydziergałam sobie chustę z alpaki i bosko grzeje, podobnie merino i merino z wielbłądem – obłęd) a szydełkowanie po prostu mnie odpręża 🙂 Swetry dopiero ogarniam, bo to już lekko wyższa szkoła jazdy 🙂
Masz cudny pin przy płaszczu, takie detale dodają smaczku i personalizują ubiór – mnie męczą już te stylówki miłośniczek „szafy kapsułowej” i „szlaechetnej prostoty”. Uwielbiam Iris Apfel (chociaż nie mam jeszcze tyle odwagi), kolory, chustki, broszki… Czerni praktycznie nie noszę, wolę granat, ale i intesywną czerwień, zieleń, folkowe wzory. Dlatego tak lubię Twoje stylizacje, turbany, wzorzyste kiecki, dodatki – np tu nerka do tego płaszcza… To jest JAKIEŚ a nie mdłe, basicowe i bez wyrazu.
Wszystkiego naj w nowym roku i poproszę więcej wpisów modowych! 😉 Pandemia nam dowala ekonomicznie i psychicznie i w ogóle, więc przynajmniej sobie poczytam coś relaksującego i w jakiś sposób optymistycznego (że kiedyś wrócimy do normalności, wypełzniemy z dresów i znów zadamy szyku!) 😉 😀
Świetna z Ciebie dziewczyna, Ulu👍😃🐝(pszczółka, bo ‘Ulu’ skojarzyło mi się z ulem, he he) masz dar obserwacji i pisania, lekkie pióro, ostrą jak brzytwa myśl i odwagę… Jestem przeciwieństem plus size i mogłabym się za Ciebie schować, i nie chodzi tu o rozmiar, lecz o to, że chciałabym mieć chociaż 10% Twojej pewności siebie!! Niesamowita laska, mądra i piękna. Stylowa zaaaawsze, podczytuję Twój blog. Zawsze świetnie wyglądasz, dużo prawdy jest w powiedzeniu że ‘nieważne co masz, ważne jak to nosisz’. Czy to siwe pasemko to robota fryzjera, czy tak malowniczo siwiejesz?