fbpx
Przejdź do treści
Strona główna » na inny temat » Czy warto zrobić Test Gallupa?

Czy warto zrobić Test Gallupa?

Znasz tego mema o tym, że tu się już zakrada październik 2021, a my ciągle jeszcze trawimy 2020? Totalnie się z tym utożsamiam. Łapię się też na tym, że mówię „w zeszłym roku” o rzeczach, które się wydarzały w 2019. To dosyć zabawne, ale też interesujące z tej perspektywy, że 2020 był dla mnie startem wielu życiowych procesów, które albo już zaowocowały zmianami, albo jeszcze się wykluwają.

Gdyby 2020 miał mieć motyw przewodni, to dla mnie byłby to syndrom oszusta, czyli wszechogarniające poczucie, że nie nadaję się do tego, co robię, a jeśli coś idzie dobrze, to wyłącznie dlatego, że mi SIĘ UDAŁO. Złożyło się na to wiele czynników, z których najpoważniejszymi było przeniesienie mnie w pracy do międzynarodowego zespołu, drugim – studia podyplomowe z marketingu internetowego, których, o ironio, podjęłam się właśnie po to, żeby za pomocą dokumentu ugasić moje poczucie zawodowej niedostateczności. Na to wszystko nałożył się permanentny stres i wpadłam w króliczą norę, z której wygrzebywałam się długie miesiące.

Dzisiaj chcę opowiedzieć o jednym z narzędzi, z których skorzystałam, żeby znaleźć wyjście z tego impasu. Będzie o teście Clifton Strenghts (dawniej Strengts Finder), alias „teście talentów Gallupa”, który kiedyś mi się wydawał jakąś błachostką, ale finalnie bardzo mi pomógł zrozumieć siebie. I to nie tylko w kontekście zawodowym.

Co to jest ten test Gallupa?

Z jakiegoś powodu długo byłam przekonana, że test CliftonStrenghts to jest po prostu jakiś tam psychotest, ot, głupotka. Zainteresowałam się tym tematem bliżej, kiedy napisała o nim Natalia Trybus, że korzystają z tego narzędzia w gangu Pani Swojego Czasu.
Okazało się, że test talentów Gallupa to doskonale przemyślane narzędzie psychometryczne, które w 177 pytaniach bada nasze naturalne predyspozycje, przez twórców testu nazywane talentami. Nie chodzi tutaj o umiejętności, które zwykliśmy talentami nazywać – nikt tu nie bada, czy umiemy śpiewać, malować czy tańczyć. W tym rozumieniu talenty to różne cechy, wpływające na to, jak podchodzimy do zadań i wyzwań codzienności.

Cech tych jest 34 i pogrupowane są w cztery domeny: Executing/Wykonawczość – czyli predyspozycje związane z realizacją zadań, Influencing/Wpływ – tak zwane zdolności przywódcze, Relationship Building/Budowanie relacji – zrozumiałe same przez się i Strategic Thinking/Myślenie strategiczne, czyli talenty związane ze zbieraniem, przyswajaniem czy wchłanianiem informacji.

Ten test jest narzędziem zarządzania i edukacji z przyszłości, takich, w których zamiast piłować i maglować osobę za jej „niedostatki” rozpoznaje się i rozwija talenty. Podstawą tego podejścia jest założenie, że rozwijanie i wzmacnianie talentów przynosi dużo więcej zysków niż wieczne niezadowolenie płynące z walki o rzeczy, które nam przychodzą dużo trudniej.

Jak i gdzie zrobić test Gallupa? Jaki wariant wybrać

Jak wspomniałam wyżej, 177 pytań – stwierdzeń, a naszym zadaniem jest określić jak bardzo są one dla nas prawdziwe. Potrzebujemy na to jakieś 30 do 40 minut. Test jest dostępny również po polsku. Spotkałam się z podpowiedzią, żeby test robić w swoim pierwszym języku, co może mieć sens, jeśli wrócimy sobie do hipotezy Sapira-Whorfa, mówiącej o tym, że język kształtuje to, jak postrzegamy rzeczywistość.

Robiąc swój test, korzystałam z oryginalnej strony Instytutu Gallupa, gallup.com (po kliknięciu w link przeniesiesz się na stronę zakupu testu). Test dostępny jest w dwóch wariantach: TOP5 i pełnej, w której dostajesz raport ze wszystkimi 34 talentami w Twojej indywidualnej kolejności. W chwili, kiedy piszę ten tekst, wariant mniejszy kosztuje 105zł, większy – 255zł. Jeśli teraz zdecydujesz się na mniejszą wersję, w każdej chwili możesz dokupić dostęp do reszty raportu.

Moje wyniki

Ja wybrałam pełną wersję raportu i nie żałuję ani złotówki. Do pracy z takimi narzędziami powinno się podchodzić z możliwie czystą głową i bez oczekiwań, ale jasne jest, że każdy człowiek ma mniej lub bardziej jaskrawe wyobrażenie na temat swoich mocnych i słabych stron. Ponieważ mieszkamy w Polsce, gotowa jestem się założyć, że z określaniem tych słabych radzimy sobie o niebo lepiej. Tak nas kształtuje system, w którym się wychowujemy i nasze środowisko.

Całą moją karierę szkolną i większość zawodowej byłam przez nauczycieli i przełożonych punktowana zawsze za to samo. Jestem osobą, która nie pamięta o drobiazgach i daleko mi do mistrzyni organizacji czy systematyczności. Nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem zobaczyć, że talenty z domeny Wykonawczości to u mnie sam koniec listy. Razem z nimi królują tam takie gwiazdy jak rozwaga, zgodność czy dyscyplina.

Tym, co było dla mnie prawdziwym zakończeniem, były moje najmocniejsze strony! Podchodząc do testu wyobrażałam sobie, że mój top to będą przede wszystkim predyspozycje z obszaru relacji z ludźmi. No nie wiem, chyba w mojej głowie jestem znacznie bardziej prospołeczna i zdecydowanie mniej niezręczna w kontaktach z ludźmi niż na żywo. Okazało się bowiem, że na pięć moich najsilniejszych talentów, jeden pochodzi z domeny Wpływu (i jest to talent Maksymalista, czyli taki wyonanizowany perfekcjonizm ?), za to aż cztery ze… Strategicznego Myślenia. Bardzo mnie to zaskoczyło. Ba, trochę się nawet na początku zbuntowałam i pomyślałam sobie, że chyba żart.

Dzisiaj, z perspektywy kilku miesięcy pracy przy swoich talentach, kiedy o tym myślę, w uchu dzwoni mi zdanie wypowiedziane przez Olę Budzyńską w webinarze o tym jak znaleźć pomysł na siebie i go z uporem realizować (polecam swoją drogą, możesz go kupić tutaj). Zdanie to brzmiało, parafrazując oczywiście, że talent to jest coś, co przychodzi nam z taką łatwością, że w ogóle tego nie zauważamy i nie sądzimy, że to jest w jakiś sposób wyjątkowe.

I w moim przypadku jest dokładnie tak! Moje najsilniejsze talenty zogniskowane są wokół pomysłów, oglądania świata „z trzeciej strony”, zbierania i wchłaniania wiedzy. Tego, co czym mi się wydawało, że przecież każdy tak ma. 10 pomysłów na minutę i szybkie prototypowanie? Bardzo proszę. O, nie każdy tak ma?

Czy warto zrobić test Gallupa?

CliftonStrengts nie jest tani. Nie jest też, umówmy się, produktem pierwszej potrzeby. Uważam jednak, że jeśli możesz sobie na to pozwolić, a do tego potrzebujesz wsparcia w dalszym rozwoju zawodowym, to totalnie warto zainwestować.

Praca z wynikami tego testu sprawiła, że nauczyłam się trochę bardziej sobie ufać. Nabrałam pewności, że jeśli trzeba znaleźć rozwiązanie, to zawsze je znajdę (nawet jeśli nie będzie idealne). Doceniłam swoją łatwość w rozkładaniu idei i skomplikowanych zjawisk na części pierwsze i to, jak łatwo mi przychodzi jaką przyjemność sprawia uczenie się nowych rzeczy. Wiem już, co powinnam zrobić, kiedy dopada mnie marazm i poczucie braku misji. I co najważniejsze – mam świadomość tego, że moje słabe strony nigdy nie będą czymś, w czym jestem super wydajna. Nie zostanę rekinem organizacji i kung fu pandą dyscypliny. Trzeba się pogodzić z tym, że przepuszczam literówki i nie jest regularna.

I to jest ok, bo moja szansa na czarny pas w doskonałości leży gdzieś zupełnie indziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.