Z wielką przyjemnością zapraszam Was na przygotowany we współpracy z portalem Erodate nowy tekst w cyklu Intymność Plus Size.
Sporo się ostatnio wydarzyło w kontekście plus sajzowej seksualności:
Z jednej strony głośna i przykra sytuacja z kradzieżą roznegliżowanych zdjęć Krągłej Dziewczyny i wykorzystaniem ich na portalu pornograficznym sprawiła, że zaczęłam się trzy razy intensywniej zastanawiać nad wrzuceniem do internetu zdjęć w bieliźnie.
Z drugiej strony – obejrzałam wczoraj premierowo pokaz Savage x Fenty, marki bieliźnianej Rihanny (którą całkiem niedawno recenzowałam TUTAJ) i głowa mi wybuchła. W narracji do filmu powstałego z tej okazji Riri nie tylko mówi o seksualnej inkluzywności, o tym, że każdy może się czuć seksownie w swoim ciele i że jej bielizna jest dla różnych ciał, ale potwierdza to obsadą tancerek, aktorek i modelek biorących udział w wydarzeniu. Zobaczycie tam ciała we wszystkich odcieniach, supermodelki, influencerki plus size (w tym takie na serio grube, wcale nie klepsydry w rozmiarze 44), z kompletem kończyn i bez – wszystkie ubrane w bieliznę SavageX. Warto to obejrzeć, żeby na własne oczy przekonać się, że w stwierdzeniu “SIZE SEXY” jest prawda.
Pomiędzy tymi wydarzeniami zaczęłam dużo myśleć o tym, do kogo w zasadzie należy moja seksualność. Skoro akt przemocy, a za taki uważam kradzież i bezprawne wykorzystanie cudzych zdjęć (mam nadzieję, że tak samo będzie uważał sąd, oraz trzymam za Kornelię kciuki, żeby nie odpuściła sprawy), sprawia, że ja zaczynam się obawiać, to czy nie oddaję zbyt łatwo steru?
Mamy w Polsce obsesję na punkcie odchudzania i seksualność plus size to temat – kontrowersja. Jakby mało było tego, że jesteśmy kobietami – bo przecież w archetypie Matki Polki nie mieści się seksualność, bo jej miejsce zajmuje prokreacja – to przecież jako osoby o dużych i ciężkich ciałach powinnyśmy pokornie przyjąć do wiadomości, że ciała takie jak nasze budzą co najwyżej obrzydzenie, nigdy pożądanie. To komunikat oficjalny, bo wiemy dobrze, że w praktyce szeroka reprezentacja mężczyzn i kobiet nie ma z naszymi gabarytami problemu w łóżku.
Dwie strony księżyca
Kiedy dwa lata temu robiłam ankietę o seksie plus size, 36,8% ankietowanych kobiet plus size zadeklarowało, że są zadowolone z prowadzonego życia erotycznego. Obejrzyjmy sobie z bliska inne dane:
- 52,5% lubi seksowną bieliznę
- 44% wie dokładnie czego chce i umie pokierować partnerem/partnerką
- 47,3% potrafi bez ogródek komunikować swoje potrzeby erotyczne
- 39,7% łatwo daje się namówić na eksperymenty
Z tych liczb kobieca seksualności w wydaniu plus size jawi się jako dojrzała i świadoma. Z drugiej strony przeszło jedna trzecia ankietowanych deklaruje, że do seksu gasi światło. Razem daje to obraz o wielu kontrastach. Nie ma się co dziwić takiemu stanowi rzeczy, większość z nas, dużych dziewczyn, miota się po spektrum samoakceptacji w tę i nazad. A przecież seksualność jest dalece bardziej związana z samopoczuciem i samooceną, niż faktycznym wyglądem. Nadal jednak jest zdecydowanie bardziej optymistycznie niż w rzekomym badaniu opublikowanym w kilku dużych serwisach informacyjnych, które stało się przyczyną mojej ankiety. Piszę w “rzekomym”, bo nigdy nie udało mi się odnaleźć tych badań źródłowych, spisek?
Stu Managerów Seksualności
Pretendentów do tytułu Managera Seksualności Grubych jest wielu. Mam czasami wrażenie, że zajmuje to i oburza ludzi dalece bardziej niż powinno. Jakby fakt, że grube ciało może być takim samym źródłem fizycznej frajdy i przyjemności jak te mniejsze, był równie wywrotowy, co koncept okrągłej ziemi.
Kto decyduje za Ciebie? Do kogo należy Twoja seksualność?
Do kultury oferującej jedyny słuszny model plus sajzowej seksualności ubranej w pończochy i halkę?
Zachęcona tytułem kupiłam jakiś czas temu “Curvy girl sex” Elle Chase i chociaż to naprawdę wartościowa pozycja (może warto byłoby pomyśleć o recenzji?), trochę mnie zaskoczyło, że mimo całej inkluzywności i innowacyjnego podejścia do tematu seksu plus size, autorka utrwala kliszę i występuje na zdjęciach w bardzo konkretnej stylizacji. Wiecie, gorset, pończochy i zalotne spojrzenie. Zwróciło to moją uwagę, bo jak wiecie, kocham instagram i przyglądam się na nim różnym konwencjom przedstawiania seksowności i kurcze, Syreny! Jeśli to nie Wasza bajka, to wcale nie oznacza, że nie jesteście seksowne! Przecież do tego wcale nie potrzeba wdzianka z lateksu. No chyba, że ktoś lubi.
Do internetowych wandali, którzy kradną zdjęcia i ośmieszają duże ciała na forach?
Jeśli myślicie o korzystaniu z portali randkowych i erotycznych, takich jak Erodate, ale jeszcze się wahacie, to ja Was rozumiem. Ja też się wahałam, ale i tak spróbujcie. Tak po prostu, dla przyjemności, bez żadnych “zadań” do wykonania. Wiem, że często w kontekście portali pojawia się kwestia prywatności i bezpieczeństwa. Pamiętajcie o dwóch rzeczach – po pierwsze, wszystkim tam tak samo zależy na prywatności, a po drugie, wszystkich chronią regulaminy. Po trzecie – i najważniejsze – to nie jest nic dziwnego. Dziesiątki (jeśli nie setki) ludzi poszukuje w ten sposób przygody, partnera czy kogoś z kim połączą ich podobne preferencje. Uznajmy to wreszcie za nową normalność, co?
Dla ludzi ośmieszających cudzą seksualność jest w piekle uszykowana specjalna loża z dodatkowo podgrzewanymi siedzeniami. Wystawianie na pośmiewisko kobiecej seksualności to w ogóle pomysł stary jak świat. Jeśli mi nie wierzycie, poszukajcie w internecie historii Hotentockiej Wenus, Sary Bartman, która została przywieziona z Afryki do Europy, gdzie starsi biali panowie obwozili ją z miejsca w miejsce w charakterze perwersyjnego kuriozum dlatego, że jej ciemnoskóre ciało o dużych pośladkach i mniejszych wargach sromowych wystających poza większe nie mieściło się w ich pojmowaniu “ciała dopuszczalnego”. Kim są osoby, które powinny decydować o tym, czy uprawiamy seks? Każda z nas zna chyba odpowiedź.
Do kultury diety, która szepcze ci do ucha, że możesz być seksowna, ale jeszcze nie dzisiaj? Że dopiero jak schudniesz te 5, 10 , 15 kilo będziesz warta zainteresowania i orgazmu?
Od zawsze jesteśmy przekonywane, że tylko szczupłe jest atrakcyjne i może się podobać. Nie wiem jak Wy, ale mam czasami wrażenie, że nie żyję swoim prawdziwym życiem, tylko serią cudzych wyobrażeń na mój temat. Zamarynowana w zalewie z wyrzutów sumienia, że nie spełniam cudzych oczekiwań, doprawionej nierealnymi standardami piękna, bujam się w słoiku kultury diety jak ten korniszon i próbuję znaleźć w tym wszystkim głębszy sens i zrozumieć kto może arbitralnie decydować o tym czy jestem godna posiadania seksualności.
No czy to nie nonsens?
No pewnie, że nonsens
W epoce Lizzo i kwitnącej pop-ciałopozytywności nie musicie oglądać się przez ramię i czekać na decyzję z Centralnego Urzędu Ludzkiej Seksualności, żeby realizować się erotycznie. Plus size czy nie.
Na naszej facebookowej grupie wywiązała się ostatnio wokół tego tematu bardzo interesująca rozmowa związana z tym, jak sabotuje nas nasze własne myślenie o sobie. Nie dajmy rządzić kompleksom, przecież to bez sensu. Na pytanie “jak to zrobić”, przychodzi mi do głowy tylko jedna odpowiedź: zacząć. Wiem, że część z Was sceptycznie podchodzi to tematu randek z internetu, ale umówmy się – mamy XXI w. i internet towarzyszy nam przez cały dzień. Nie widzę powodu, dla którego korzystanie z portali randkowych miałoby się czymkolwiek różnić od wyszukiwania w internecie potrzebnych informacji. Z ręką na sercu powtarzam: warto dać sobie szansę.
Pamiętajcie, konto na takim portalu jak Erodate to nie jest dożywotnie zobowiązanie, możecie je założyć na próbę i sprawdzić, czy to dla Was. I czy w sekspozytywnej atmosferze portalu czujecie się dobrze, bo w pierwszej kolejności to o Wasze dobre samopoczucie chodzi.
Piszę o tym, bo może trzeba Wam, Syreny Lądowe, przypomnieć, że macie święte prawo brać sprawy w swoje ręce i szukać realizacji siebie na różnych polach. Jeśli potrzebujecie jakiegoś znaku, żeby poszukać dla siebie wzmocnienia w odkrywaniu i pielęgnowaniu seksualności to lepszego być może nie będzie, do dzieła!
Czy to reklama erodate? Jestem na nie. Felieton mówi o kilku zjawiskach a najbardziej do mojej świadomości przebiło się to. Wszystko jest dla wszystkich ale na boginię ten chów wsobny inceli – są lepsze miejsca do eksploracji własnej i cudzej seksualności.
Tak, tekst jest oznaczony jako sponsorowany 😊
Są różne miejsca do eksplorowania seksualności i finalnie ocenę tego gdzie się komuś eksploruje najlepiej, pozostawiam tej osobie.
Ze zjawiskiem, o którym piszesz można się spotkać w wielu miejscach, podejrzewam, że piszesz na podstawie doświadczeń własnych, ale mimo wszystko nie uważam, że żenujące zachowania ludzi to wina dostawcy usługi, jaką jest konto na portalu erotycznym
Mam inne swoje doświadczenia. Przekoanie a priori, że piszę na podstawie własnych doświadczeń jest bierną agresją. A prawda wygląda inaczej, po prostu jestem z tych marketerów, którzy uważają, że nie wszysto wolno . Nie żenujące zachowania ludzi czytaj użytkowników mam na myśli; jednynie przemyślaną kampanię marketingową właścicieli portalu realizującą się w słowach cytuję – tłuste suki chcą się ruhać- czy też liczą na twojego kutasa. Oczywiście komunikat musi być jakoś sprzężony z targetem czyli mam teks sponsorawny na blogu orędowniczki tlolerancji wszelkiej z jednej strony i – no właśnie takie tam tłuse suki – podniecający opis kobiet skierowany – no właśnie do kogo z drugiej. Za duży rozrzut. Alkoholu, który relamowano zdjęciem zabitego opozycjonisty też nie kupiałam. To ta skala błędu.
Mamy wobec tego zupełnie odmienne zdanie. I na kwestię tego co jest pasywną agresją, i na moją współpracę z Erodate.
Oraz na to, czy formułowanie otwarcie agresywnych komunikatów jest dobrym wejściem do dyskusji.
Bardzo chciałabym zobaczyć tę stronę kampanii, o której piszesz – jeśli masz pod to choćby zrzuty z ekranu, podeślij mi proszę na halo@galantalala.pl – jestem szalenie ciekawa
Boggerzy podejmują współprace – to jest ok. Blogger samochodowy reklamujący konkretną markę opon jest wiarygodny. Bloggerka size plus reklamująca odzież sportową size plus jest wiarygodna. Blogger weganin reklamujący firmę wędliniarską nie jest wiarygodny, osoba testująca tony kosmetków co miesiąc nie będzie wiarygodna jako apologetka idei minimalizmu a ktoś kto zwraca kobietom prawo do podmiotowości w seksie nie jest wiargodny jako nośnik reklamy portalu, który rzeczoną podmiotowość zabiera. To o wiarygodność chodzi. Czuję się oszukana! Tylu ludziom polecałam tego bloga jako źródło wiarygodne. Szukanie partnera do przygodnego seksu w internetach ani mnie ziębi ani parzy ale może jakaś nastolatka to czyta i uwierzy, że tak trzeba. A nie piszesz w powyższym felietonie o swoich doświadczeniach bo wtedy może ten komunikat mniej by walił obuchem. Są teksty lepsze i gorsze, bywa. Ważne co się z tym dalej robi. Może popełniasz bład a przynajmnej błędzik. Może elegancka bielizna, której twarzą też bywasz w zestawieniu z tym akurat portalem zaczyna się jakby z bazarem kojarzyć…Odrobina samokrytyki też nie zaszkodzi. Reszta na priv później bo jestem w pracy. Kampania o jakiej pisałam jest na stronach xxx w pop-upach, po przejściu całej ścieżki typu czy masz 18 lat, zachowaj dyskrecję etc. następuje przekierowanie do logowania na erodate. Wabik jaki jest tam zastosowany z pozytywną seksualnością ani żeńską ani męską nie ma nic wspólnego.
Na tego bloga nie mam po co więcej wchodzić a i bielizna z salonu Ewy Michalak jakaś tania mi się teraz wydaje.
Rozumiem, masz prawo do swojej opinii, ja mam prawo mieć inną. Tak to już bywa.
Trudno mi uwierzyć, że ani Cię to ziębi, ani parzy, bo zaczynasz jechać tu w zacietrzewieniu z argumentami od czapy. Jestem zawsze otwarta na dyskusję, ale w tym tonie rozmawianie nie daje mi frajdy.
Ps: serio widzisz coś nienormalnego w ścieżce z klauzulą o pełnoletniość i poufności, gdy w grę wchodzi portal, na którym ludzie publikują swoje nagie zdjęcia? 😲
Pees: naprawdę liczyłam na dowód, nie info, że “taka kampania jest na stronach xxx”