Przejdź do treści
Strona główna » fatfacts » RuPaul’s Drag Race – Czy Twoje dziecko wie co to LGBTQ?

RuPaul’s Drag Race – Czy Twoje dziecko wie co to LGBTQ?

Dajcie dzieciom więcej dragu! Wiecie dlaczego świadomie “seksualizuję” swoją córkę i wystawiam ją na działanie “tęczowej zarazy”, “homopropagandę” oraz “ideologię LGBT”? Nie? To zaraz Wam powiem. 

Chyba nikt, kto zagląda tu na bloga nie ma wątpliwości, że moją najulubieńszą rozrywką wszechczasów jest RuPaul’s Drag Race. O rozlicznych zaletach tego talent show dla królowych dragu rozpisywałam się niejednokrotnie. Ba, rzekłam kiedyś, że drag race to jeden z najlepszych tekstów kultury do wychowywania dzieci na empatycznych, świadomych i otwartych obywateli. Nie rzucam takich stwierdzeń na wiatr i dlatego dzisiaj przedstawiam Wam tekst po przeczytaniu którego nikt chyba nie będzie miał wątpliwości, że jak coś powiem, to już powiem. 

1. Wszyscy jesteśmy dziwni

… i nikt stąd nie wyjdzie “normalny”, parafrazując klasyka. Jeśli okres szkolny jawi Ci się jako pasmo spowodowanej niedopasowaniem udręki, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Dwie w zasadzie, bo pierwsza jest taka, że nie jesteś z tym sama; a druga, że to bardzo dobrze! I że warto w sobie to dziwactwo pielęgnować (jeśli Ci służy). 

To jest trochę taka prawda w stylu Coelho, że niby wszyscy to wiedzą, że ludzie się od siebie zasadniczo różnią, ale jak przychodzi co do czego, to nagle ogarnia ich (mnie ogarnia!) zdziwienie. Że jak to się nie zgadzamy?! Ano nie. I wcale nie musimy.

W ostatecznym rozrachunku ogólnożyciowym okazuje się często, że to nie czerwony pasek i wzorowe zachowanie pomagają nam w życiu miękko wylądować, a świadomość swoich mocnych stron i umiejętność bezwstydnego ich podkreślania.

2. Pasja ratuje życia

Tu powinnam postawić kropkę i na tym w zasadzie zakończyć ten punkt, ale nie byłaby sobą. Pamiętasz, jak kiedyś pisałam o tym jak dużo wspólnego mają ze sobą drag queens i grube dziewczyny? Pasja, hobby, zwał jak zwał – cokolwiek nas odciąga od życia w kolorowym ogrodzie własnych kompleksów jest na wagę złota. Nie ma znaczenia, czy dla oderwania malujesz garnki, strzyżesz koty czy grasz w krykieta z pomocą flamingów. Znalezienie tego, co nas napędza i przywraca radość z życia to taki mentalny odpowiednik dragu. 

Bardzo bym sobie życzyła, żeby każda duża dziewczyna, którą znam, znalazła swoją wewnętrzną królową i oddała jej lejce. 

3. Możemy sobie wybrać swoją rodzinę

W historiach, które często dostaję na maila jak refren na zdartej płycie powtarza się ten sam wątek rodziny, która pognębia. Z ręką na sercu – to najsmutniejsze historie, jakie czytuję, a czytam bardzo dużo smutnych książek, gdyż kocham reportaże. Wyjście z takich toksycznych relacji to jest wyczyn, kiedyś już o tym rozmawiałyśmy.

Napiszę to ponownie: nie jesteś sama. Jeśli otworzymy się na ludzi, których doświadczenia są podobne do naszych, tj. przestaniemy się wstydzić i same przed sobą przyznamy, że towarzystwo innych Syren Lądowych może być dla nas zbawienne, szybko okazuje się, że zyskujemy rodzinę.
Z resztą – waga to nie jedyny wspólny mianownik przecież! Jak już wyjdziesz między ludzi, którzy kochają to samo co Ty, okazuje się, że wcale nie jesteś taka samotna. 

4. Cudzą odmienność trzeba szanować

Nieobecny w ostatnim czasie w polskim internecie szacunek jest złotą nitką we wszystkich relacjach międzyludzkich. Niby nieobowiązkowa, ale z nią jakoś tak ładniej. Milej się człowiekowi robi, jak mu się kapota błyszczy, a ludzie nie są dla siebie przykrymi dziadami. 

Wobec braku rozwiązań systemowych, odpowiedzialność za budowanie w swoim otoczeniu atmosfery szacunku spada na nas. Wiem, że już to mówiłam z tysiącnaście razy, ale każda z nas może budować wokół siebie kulturę włączenia i tolerancji. To nie jest łatwe i wymaga podejmowania decyzji o tym każdego dnia, ale jest bardzo ważne. To jedna z tych kwestii, w których warto być nieugiętą. 

5. Kłótnia to nie koniec świata

Ludzie, niezależnie od wieku miewają kompletnie odmienne zdania. Każdy z nas (tak, ja też) bywa dupkiem, chlapnie coś idiotycznego, a potem się zastanawia dlaczego się nie ugryzł w język. Drag Race uczy, że nawet jeśli czasami głupio się z kimś poprztykamy, to zawsze można przemyśleć sobie w kącie sytuację i wrócić do rozmowy. 

Myślę sobie, że poza wszystkim ten program to jest zbiorowa terapia. Ważne rozmowy o trudnych sprawach nie są wycinane, ani podawane w formie taniej sensacji. Z tego programu dowiecie się, że grubi ludzie wszędzie mają ciężko, posłuchacie o zaburzeniach odżywiania, rodzinnych tragediach, bezdomności, a nawet o tym jak AIDS w latach 90 zdziesiątkował społeczność gejowską. Tak, nadal piszę o talent show dla drag queen. 

Ta lekcja jest ogromnie cenna nie tylko dla dzieci, dla nas, dorosłych też. Różnica zdań nie musi oznaczać końca znajomości, a kłótnia rozstania. Wszyscy mamy prawo do emocji i tak długo jak nie robimy z tego tragedii i ostatecznie pozwalamy rozsądkowi wziąć górę – jest ok.
Dla dzieci to ważna informacja, że nawet jak coś w relacjach międzyludzkich sknocą, to nie znaczy, że nie można ich naprawić. 

6. Z trudnych sytuacji można wyjść cało

Mało który program telewizyjny nie robi z historii swoich uczestników telenoweli. W RPDR dowiadujemy się o uczestnikach niewiele ponad to, co sami o sobie powiedzą. Środek ciężkości dramy jest gdzieś indziej i ja to bardzo doceniam. Koleje losu przedstawicieli wykluczonej mniejszości s przedstawione oszczędnie, ale chwytają za serce. Zupełnie niechcący są to historie z morałem; takie, w których Dziewczynka z zapałkami kończy w wyklejonym kryształkami trykocie i półmilionem obserwatorów na instagramie. 

Często są to historie o stracie najbliższych, ale też o skutkach społecznych uprzedzeń, jak na przykład historia Mercedes Iman Diamond, która z powodu wschodnio brzmiącego nazwiska dostała się na listę osób niedopuszczonych do korzystania z samolotów. Na swoje chałtury jeździła samochodem lub autobusami, aż z przemęczenia dostała udaru mózgu.
To są sytuacje, których często nawet nie umiałybyśmy sobie wyobrazić. 

Moje osobiste dziecko stwierdziło, że odkąd oglądamy drag race znacznie mniej się przejmuje wyzwiskami w szkole, bo rozumie, że każdy kto się trochę różni ma trudno. 

7. Różne tła społeczne nie muszą nas upośledzać na całe życie

Bez względu na to, jak bardzo byśmy tego chciały, nie mamy w życiu równych szans. Prawdopodobieństwo, że dziecko urodzone w rodzinie z problemem alkoholowym wyląduje na Uniwersytecie Stanforda jest znikome. W dużych miastach mamy dostęp do wielu usług, o które w małych miasteczkach trudno. Myślałam sobie nawet o tym rano dzisiaj, czy gdybym została w moim rodzinnym miasteczku, to czy ten blog miałby szansę powstać? 

Drag race jest w tej kwestii cudownie egalitarny. Charyzma, unikalność, tupet i talent liczą się daleko bardziej niż ilość i wartość przywiezionych do programu strojów. Mam wrażenie, że bez pomysłowości i zaradności po prostu nie da się znaleźć w finale. W jednym roku wygrywa nowojorski intelektualista, innym razem szalony dzieciak z Denver, chorujący na Zespół Ehlersa – Danlossa. 

Uważam, że to jedna z ważniejszych lekcji, jakie warto przekazywać dzieciom w szybko zmieniającym się świecie.

[divider2]

Jak łatwo wywnioskować z tego, co powyżej – tak, jestem hipisiarą, lewaczką i feministką. Za główne wartości w wychowaniu córki uważam samodzielne myślenie, szacunek do ludzi i przyrody, empatię, odpowiedzialność dobre serce i otwartość. Całej reszty i tak ją nauczy świat i ludzie, dla których ważniejsze jest poczuć się lepszym od kogokolwiek i z jakiegokolwiek powodu. Czy mi to wychodzi? Czas pokaże. 

Eureka The Elefant Queen

To tylko pozornie niezwiązany z ciałopozytywnością wpis, bo wiecie, wierzę, że gdybyśmy wszyscy byli wychowywani w poszanowaniu dla tych wartości, wszystkim żyłoby się lepiej. Być może wielomilionowy biznes nie zarabiałby tyle na tym, że nie lubimy siebie w naturalnym formacie i nikt nie kazałby nam kupować remediów na poprawę każdego centymetra kwadratowego naszych ciał. W dłuższej perspektywie wszyscy byśmy na tym skorzystali. 

RPDR to także duże kariery dużych dziewczyn, o których nikt w programie nie mówi, że są dobre “jak na duże dziewczyny”. Żywy dowód na to, że są w showbiznesie nisze, w których to nie rozmiar decyduje o sukcesie.
A to z kolei jest ważna lekcja dla nas, dorosłych, odkładających całe życie na “lepsze”, chudsze czasy.

jeden z moich najulubieńszych utworów z RPDR

ps: I tak, moje dziecko zna takie słowa jak “fuck” czy “bitch”, acz mam graniczące z pewnością przekonanie, że to wcale nie w domu usłyszała je po raz pierwszy.

ps2: Nie, blog nie zmienia profilu na parentingowy 😉

ps3: Wszystkie 11 sezonów obejrzycie na Netflixie. Moja osobista rekomendacja to zacząć od sezonu 8., obejrzeć do końca, a za resztę zabrać się jak już się zakochacie bez reszty. Przez te 11 lat produkcji bardzo dużo się zmieniło i pewne rzeczy zupełnie inaczej się ogląda z perspektywy 😉

1 komentarz do “RuPaul’s Drag Race – Czy Twoje dziecko wie co to LGBTQ?17 min. czytania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.