Czy wiecie, że jednym z najchętniej czytanych moich wpisów jest przegląd biustonoszy sportowych plus size? To dla mnie dowód na to, że w stereotypy na temat grubych dziewczyn można się co najwyżej wysmarkać. Jestem tym podekscytowana.
Ponieważ od czasu tamtego wpisu minęło już trochę czasu, a w mojej szufladzie pojawiło się kilka następnych świetnych staników sportowych, które warto poznać, oto jest – część druga.
W związku z tym zapraszam Was dzisiaj na drugą część przeglądu biustonoszy sportowych plus size. Ten wpis ma dwóch bohaterów, stojących ex aequo na pudle: biustonosz Energise, marki Elomi, oraz model AIR CONTROL DeltaPad marki Anita Sport.
Pisanie tej notki było niełatwe, wraz z obróbką zdjęć kosztowało mnie ze trzy dni pracy, ale dla rzetelnej recenzji warto. Mam nadzieję, że uznacie ją za przydatną. Jeśli tak – będzie mi miło, jeśli zechcecie się nią podzielić ze znajomymi w potrzebie, niech się niesie, że mamy na rynku coraz szerszy wybór staników sportowych przeznaczonych dla dużych sylwetek.
Przegląd pozostaje niezmiennie niesponsorowany, acz oba biustonosze zostały mi podarowane przez polskich dystrybutorów marek.
Zapraszam po konkrety:
Biustonosz sportowy plus size Anita Sport – AIR CONTROL DeltaPad
Mój DeltaPad jest w rozmiarze 95E, czyli w zasadzie już w okolicach górnej granicy rozmiarówki.
Delta dostępna jest w rozmiarach 65 – 96, AA do H
DeltaPad to mój kolejny biustonosz sportowy plus size od marki Anita. Pierwszy, model Momentum, znalazł się w poprzednim przeglądzie staników sportowych. Z Deltą poznałam się mniej więcej rok i tydzień temu, podczas fantastycznej wycieczki do głównej siedzibie firmy u podnóża Alp. To był dla mnie wyjątkowy wyjazd, na jego finał odebrałam telefon, że oto dostałam pracę, która totalnie okazała się pracą marzeń. Ale wracając do staników – mój pierwszy DeltaPad, wersję kolorystyczną z zeszłorocznej kolekcji, czyli szary, założyłam w Branneburgu i nie wiem, czy mi uwierzycie, że wróciłam w nim do domu.
Od tamtej pory Delta jest moim domyślnym wyborem w kategorii stanik podróżny – wspominałam już o tym zresztą we wpisie o podróżowaniu plus size.
Dzisiaj chcę Wam pokazać wersję kolorystyczną, która oficjalnie nazywa się koralem, ale dla mojego oka tańczy na granicy pomiędzy koralowym, a neonem stożków drogowych. I warto tu zaznaczyć, że na tym się jego powinowactwo z wyżej wymienionymi kończy.
AIR CONTOL DeltaPad to biustonosz bezfiszbinowy – średnim piersiom zapewnia stabilność, ale dla biustu większego niż mój poleciłabym go do aktywności raczej celującej w taniec/pilates niż bieganie czy jazda konno. Brak fiszbin sprawia, że DeltaPad świetnie się sprawdza jako stanik (a nawet top!) na jogę. Żadne skręty i skłony nie są mu straszne.
To ekstremalnie przyjazny skórze biustonosz, także dla wrażliwych. Nie ma żadnych przylegających do skóry gum, przednia część obwodu obłożona jest tą samą frotopodobną dzianiną, którą znamy z Momentum.
Front stanika jest uszyty ze stabilnej dzianiny sportowej o strukturze siatki, boczki to dwie warstwy – wierzchem idzie elastyczna siatka spójna z designem całości, a od spodu mamy tu warstwę power mesh, czyli mocno sprężystej siatki stabilizującej obwód biustonosza. W
Swoją nazwę ten model zawdzięcza formowanym termicznie miskom o objętym patentem kroju. Miałam okazję rok temu na własne oczy zobaczyć jak wygląda ręczne formowanie misek i przyjrzeć się całym szeregom stalowych modeli piersi, wylegującym się na półkach.
Od środka, podobnie jak w pozostałych modelach sportowych tej firmy, miskę mamy wyściełaną dzianiną podobną do froty, bardzo przyjemne rozwiązanie, zwłaszcza, kiedy miski są bądź co bądź usztywniane.
Jeśli pomyślałyście teraz “ok, ale skoro miski są usztywniane, to czy biust mi się nie będzie zaparzać” to spieszę Was uspokoić. Po pierwsze, jak widzicie na zdjęciach en face, miska nie obudowuje całej piersi, u dołu – co widać na zdjęciu miski od wewnątrz – znajduje się wycięcie strategicznie wentylujące podpiersie.
Mostek, jak to w bezfiszbinowcu jest dosyć wysoki. Mimo braku fiszbin biust jest zebrany do środka i dąży w kierunku “kreski” na dekolcie. Piankowe miski nadają piersiom zaokrąglony kształt – zdecydowanie najokrąglejszy ze wszystkich staników sportowych plus size, jakie posiadam.
Boczki stanika są dosyć wysokie a podkrój pachy głęboki, czyli moje ulubione zestawienie. Miewam ze stanikami sportowymi (ale czasami ze stanikami w ogóle) ten kłopot, że podkrój pod pachą jest zbyt płytki. Rozumiem stojącą za tym myśl konstruktorską, że nie wytniemy tu za bardzo, żeby się nie obcierał i żeby ta “nieestetyczna fałda” nie wychodziła”, ale dla mnie, osoby z fałdą pod pachą, jest to brama do piekła.
Jest w zarządzaniu miękkim ciałem osób plus size coś, co konstruktorzy zdają się wypierać ze świadomości. Chodzi mi o sprawę tak prostą, jak zachowanie objętości. To znaczy – żadne gumowe majtki, w których da się oddychać i żaden stanik, który nie jest specjalnie zaprojektowanym binderem o odpowiednio dużym nacisku nie są w stanie zredukować fałdy w jednym miejscu tak, żeby nie wybiła w innym. Upchnięcie mojej fałdy pod miskę stanika owszem może i niektórym rozwiązuje dylemat estetyczny, ale zapewniam, że z komfortem to ma niewiele wspólnego.
Zapięcie ma cztery haftki i trzystopniową regulację. W moim egzemplarzu jest minimalnie wyciągnięte, ale musicie mi uwierzyć na słowo – dałam temu stanikowi solidny wycisk.
Ramiączka są w dłuższej części podłożone pianką dla amortyzacji, pozostała część to mocna guma z regulatorami zrobionymi z wytrzymałego plastiku. Smaczkiem dla zainteresowanych jest fakt, że końcówka gumki nie jest przyszyta, a spojona termicznie z regulatorem długości.
AIR CONTROL DeltaPad kosztuje w okolicach 290 zł. Jest dostępny zarówno online, jak i w sklepach mających w ofercie Anitę – znajdziecie je tu: LOKALIZATOR
Biustonosz sportowy plus size Elomi – Energise
Recenzowany tu biustonosz jest w rozmiarze 40E (według metki producenta 90E), model Energise jest dostępny w bardzo szerokim spektrum rozmiarów od 32 do 46 w obwodzie, w miseczkach od D do K. Ważne: zakres rozmiarowy jest brytyjski, ponieważ nie jestem najlepsza w przeliczanie, podaję wartości oryginalne.
Jeśli jeszcze nie znacie Elomi, to warto na samym początku powiedzieć sobie, że jest to jedna z niewielu obecnych na rynku marek obsługujących przede wszystkim klientelę plus size. To się w ich produktach po prostu czuje, w stanikach d Elomi pojawiają się smaczki zaprojektowane z myślą o dużych ciałach.
Na sportowego elomczaka miałam ochotę od dłuższego czasu, ale dopiero kiedy wzięłam do ręki egzemplarz pokazowy w dostępnym od przyszłej wiosny kolorze sezonowym, naprawdę się zakochałam. Energise to najlżejszy i najbardziej “wycięty” biustonosz sportowy jaki mam.
Uszyty jest z połączenia dzianin funkcjonalnych – miski są ze stabilnego laminatu, taśma nad nimi stabilizując biust jest elastyczna, a boki podłożone są siatką power mesh. Mój egzemplarz to sezonowa wersja kolorystyczna, Navy Geo. Piękne nadruki to specjalność Elomi.
Energise to biustonosz sportowy plus size na fiszbinach. Z fiszbinami w tej marce mam super kompatybilność, należą do tych szerszych, choć najszerszymi jakie znam nadal pozostają fiszbiny SavageX. Tunele są odszyte z materiału o puchatej fakturze, dosyć szerokie i płaskie.
We wnętrzach misek znajdują się boczne panele, zapewniające dodatkowe wsparcie plus sajzowym biustom. Sama miska jest cieniutka, przepuszczalna i szybkoschnąca.
Kształt piersi – przez opisane dalej zabezpieczenie dekoltu – zmierza raczej w kierunku retro. Na moim średnim biuście daje to efekt lekkiego przypłaszczenia górą.
Choć Energise jest najbardziej wydekoltowanym stanikiem sportowym jaki mam, to nie oznacza, że nie oferuje odpowiedniego poziomu stabilizacji. Miski i mostek są przedłużone, dzięki czemu stanik oferuje zamknięcie misek od góry. Ten element może sprawiać, że brafittingowym purystkom drgnie powieka: ten model na dekoltach biustów, które zaczynają się wysoko może tworzyć bułkę. Ten efekt możecie zaobserwować na przykład u Georginy Horne, autorki bloga Fuller Figure Fuller Bust. Jeśli macie biust zaczynający się wysoko, ale nie przeszkadza Wam bułka, możecie liczyć na solidne wsparcie.
Energise jest biustonoszem typu bandless, co oznacza, że pod miskami, poza obszyciem obwodu nie ma żadnych dodatkowych gumek, niczego co mogłoby się rolować i upijać. Chcecie dowodu na to, że elomczaki powstają z myślą o grubych ludziach – oto on. Jest to zdecydowanie model zaprojektowany dla ludzi z brzuchem.
Wycięcie, o którym pisałam wcześniej, dotyczy także pach – muszę to powiedzieć głośno: kocham Elomi za te głębokie wycięcia i wysokie boki. Mam w tym staniku pełną swobodę ruchów, przetrwaliśmy razem nawet obozowe zajęcia z body artu, a to – podobnie jak joga – jest dla mnie ostateczny test dopasowania.
Lekkość tego projektu dotyczy także pleców. Zapięcie 3 x 3, czyli trzy haftki i trzy opcje regulacji obwodu. Ramiączka w tym modelu w całości zrobione są z gumy o obniżonej elastyczności, a ich główną zaletą (poza stabilnością oczywiście) jest j-hook, czyli dodatkowe oczko, które pozwala spiąć ramiączka na plecach. To robi z Energise stanik oferujący wsparcie także biegaczkom plus size. Zdecydowanie poradzi sobie ze stabilizacją dużego biustu podczas jazdy konno.
Elomi Energise kosztuje około 229 zł, jest dostępny w sklepach prowadzących markę – tutaj się znajduje WYSZUKIWARKA salonów sprzedających Elomi.
Mostek w mostek
Obie marki, o których tu dzisiaj piszę są dla mnie synonimami jakości. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie są to produkty ani tanie, ani pierwszej potrzeby. Kiedy poruszyłam na facebooku temat używania koronkowych staników po 3$ z Aliexpress jako biustonoszy sportowych (szczególnie w wersji plus size), spotkałam się z całym szeregiem reakcji, w tym z oburzeniem, że nie mogę oczekiwać, że każdy będzie sobie kupował drogi stanik sportowy. Żeby była jasność – nie mam takich oczekiwań.
Pokazuję tutaj na blogu jakościowe produkty, bo wierzę, że czasami warto odłożyć, a kupić coś bardziej wartościowego. Wiecie, że zwracam od jakiegoś czasu uwagę za zrównoważoną konsumpcję: z punktu widzenia planety lepiej kupować mniej, a rzadziej. Chciałabym dać Wam poczucie, że cokolwiek tu pokazuję, jest warte swojej półki cenowej.
Na poniższych zdjęciach możecie obejrzeć w porównaniu obydwa staniki. Kiedy składałam ten wpis, napadła nie taka refleksja, że to jest niesamowite, jak przez te trzy lata odkąd mam bloga zmienił się rynek i skierowana do kobiet plus size oferta. Całe lata marzyłam o kolorowych ubraniach treningowych i wreszcie są! Są kolorowe biustonosze, ba, są świetne kolorowe leginsy – te których górę widzicie na zdjęciu to jeden z nowych wzorów marki MissGYM (jakby Was zainteresowały, to możecie je kupić TUTAJ). Trochę mnie to wzrusza, jak wiecie z ostatniego wpisu z relacją z Salonu Bielizny, że na naszych oczach dzieją się takie zmiany.
A tutaj znajdziecie 1. część przeglądu biustonoszy sportowych plus size
Pingback: #MoveMeJoga - Odc. 6 Joga na menstruację, czyli asany ulgi